Autor dzieła:
Epoka:
Audiodeskrypcja dzieła
W 1649 roku Velázquez wyruszył w drugą w swym życiu podróż do Włoch. Był już wtedy artystą dojrzałym – miał 50 lat. Król wysłał go do Italii z misją dyplomatyczną do papieża Innocentego X. Artysta-dyplomata ma zakupić dzieła sztuki, oryginalne obrazy i starożytne rzeźby, które można było znaleźć w Rzymie. Malarz podróżował w towarzystwie don Jaime’a Manuela de Cardenasa, który z kolei miał odeskortować z Trento narzeczoną króla, Mariannę Austriacką.
Podczas pobytu we Włoszech artysta odwiedził Genuę, Mediolan, Padwę i Wenecję, wszędzie zwiedzając kościoły i oglądając dzieła sztuki. Skupiał się jednak głownie na obrazach już sobie znanych, na dziełach dawnych mistrzów, gdyż w czasie jego pobytu w Italii nie tworzył żaden artysta, od którego mógłby się czegoś nauczyć. W trakcie podróży poznał przedstawicieli włoskiej arystokracji, a znajomości te wykorzystał do zakupu dzieł Tintoretta czy Veronesego.
W 1650 roku przybył do Rzymu, gdzie spędził rok ze swej dwuipółletniej podróży po Włoszech. Ów rok wystarczył, by przyjęto go prestiżowej Akademii Świętego Łukasza i bractwa Wirtuozów Panteonu. W ciągu tego roku malarz nawiązał też romans, którego owocem był syn artysty. Jednak najistotniejszym śladem pobytu Velázqueza w stolicy Italii jest „Portret Innocentego X”, który artysta namalował w 1650 roku.
Obraz został namalowany techniką olejną na płótnie o wymiarach 140x120 centymetrów. Oglądać go można w Galleria Doria Pamphilj w Rzymie – galerii sztuki założonej w pałacu należącym do rodziny, z której wywodził się Innocenty X.
Dokładne nazwisko papieża brzmiało: Giovanni Battista Pamphilj. Był on bezpośrednim potomkiem papieża-skandalisty Aleksandra VI. Kościołem rządził od 15 września 1644 do 7 stycznia 1655 roku. Zanim jednak został głową Kościoła, pracował m.in. jako radca kardynała Francesca Barberiniego, ówczesnego legata papieskiego we Francji (1625 r.) i Hiszpanii (1626 r.). To prawdopodobnie właśnie podczas odwiedzin na hiszpańskim dworze kardynał Pamphilj poznał Velázqueza, który ćwierć wieku później sportretował go już jako papieża. Okoliczności powstania obrazu nie są jednak pewne, stąd inne przypuszczenia, że obraz miał być hołdem złożonym papieżowi przez hiszpańskiego króla Filipa IV lub też że został zlecony przez księcia Camilla Pamphiliego, którego Hiszpan portretował dwa lata później. Podobno sam artysta nie chciał przyjąć wynagrodzenia za swe dzieło. Jedyną zapłatą, na którą malarz się zgodził, był łańcuch z medalem i wizerunkiem papieża.
Zgodnie z informacją podaną przez biografa Velázqueza, Antonia Palomino, inspiracją Velázqueza był portret kardynała Fernanda Niñio de Guevary namalowany między 1596 a 1601 rokiem przez El Greca („Kardynał”). Widoczne są także odwołania do portretów celebracyjnych malowanych przez wielkich włoskich malarzy: Rafaela („Portret Juliusza II”) czy Tycjana („Portret papieża Pawła III”, „Portret kardynała Filippa Archinto”).
To właśnie z tych dzieł wywodzi się kompozycja „Portretu Innocentego X”, przedstawiającego papieża siedzącego w miękkim, tapicerowanym karmazynowym pluszem fotelu ze złoconym, żłobionym oparciem zakończonym dwiema pozłacanymi ozdobami. Model siedzi nieco bokiem do widza, z rękami opartymi na podłokietnikach. Jego prawa dłoń swobodnie wspiera się na drewnianej poręczy, dzięki czemu dokładnie widać lśniący pierścień na serdecznym palcu. W lewej dłoni zaś papież trzyma złożoną kartkę papieru. To list polecający z podpisem Velázqueza. Artysta wiedział, że o ile w Hiszpanii jego twórczość jest doskonale znana i niepowtarzalna, o tyle we Włoszech mogą być twórcy malujący podobnie do niego.
Sylwetka papieża ukazana została en trois quarto, tzn. w trzech czwartych, z ukosa. Velázquez namalował ojca świętego ubranego w oficjalny strój: białą sutannę, nałożoną na nią białą, suto marszczoną i ozdobioną koronką albę, czerwony, aksamitny mucet (rodzaj peleryny sięgającej łokci) z wywiniętym, białym kołnierzem oraz jedwabne, karmazynowe camauro (tj. tradycyjne nakrycie głowy noszone przez papieży od XII wieku).
Postać Innocentego X spoglądająca na nas z obrazu budzi szacunek. Jego postawa oraz oblicze pełne są dumy i godności. Patrząc na obraz, nie mamy wątpliwości, że jest to człowiek posiadający wielką władzę. Choć w chwili powstawania obrazu papież miał już 76 lat, na jego obliczu nie widać zmęczenia czy starości. Oczywiście dostrzegalne są zmarszczki, nieco zwiotczała skóra, podkrążone oczy czy siwiejąca już, przerzedzona broda. Jednakże spojrzenie ojca świętego wciąż jest bystre. Papież spogląda z portretu przenikliwym, przeszywającym wręcz wzrokiem, sprawiając wrażenie, jakby to on obserwował widza, a nie odwrotnie.
„Troppo vero!” („Zbyt prawdziwy!”) – miał podobno wykrzyknąć Innocenty X, gdy zobaczył ukończone przez Velázqueza dzieło. Portret pontyfika jest bowiem niezwykle realistyczny. Hiszpański artysta prócz fizjonomii ojca świętego uchwycił także niuanse jego psychiki, tkwiące w nim sprzeczności. Brak tu upiększeń i pochlebstw skierowanych w stronę modela. Twarz papieża została namalowana w możliwie najwierniejszy, najbardziej obiektywny sposób. Widzimy jego wąskie, zaciśnięte usta, zmarszczone i lekko uniesione brwi, lekko zaczerwienione policzki, zmarszczki na czole czy przerzedzoną brodę. Dostrzegamy także pełen napięcia, wyniosły i surowy wyraz twarzy. Jeśli się dłużej przyjrzeć, zauważymy też podejrzliwość i nieufność w spojrzeniu Innocentego. Czasy, w których przewodził on Kościołowi Katolickiemu nie były bowiem łatwe. Pontyfikat Innocentego X upłynął pod znakiem walki z nadużyciami poprzednich papieży, reformy Państwa Kościelnego, zwalczania rozprzestrzeniającego się w XVII wieku jansenizmu, akcji misyjnych Kościoła oraz ograniczającego władzę Rzymu pokoju westfalskiego. Trudy papiestwa odcisnęły swój ślad na twarzy ojca świętego. Doskonale uchwycił je Velázquez, czyniąc „Portret Innocentego X” znakomitym przykładem hiszpańskiej tradycji portretu.
Obraz Velázqueza to jednak nie tylko świetny portret psychologiczny. To także istny popis techniki malarskiej. Artysta znakomicie uchwycił odcienie czerwieni w zestawieniu oparcia papieskiego fotela, znajdującej się za nim kotary, jedwabnego camauro i mucetu. Barwa czerwona pojawiają się nawet na twarzy papieża, zwłaszcza w jego zaciśniętych ustach. Dominacja czerwieni obecnej na znacznej powierzchni płótna przełamana została bielą komży i wystającej spod niej sutanny papieskiej. Zamiłowanie Velázqueza do barwy łączy go z kolorystami weneckimi. Kolor jest dla niego bardzo istotnym środkiem przekazu, podobnie jak miało to miejsce w obrazach Tycjana, które młody Diego studiował podczas swego pierwszego pobytu we Włoszech. Podobnie też jak w późnej twórczości Tycjana paleta kolorów Velázqueza jest dość wąska – w przypadku „Portretu Innocentego X” ogranicza się do czerwieni, bieli, żółci i brązów.
U Velázqueza także, podobnie zresztą jak w przypadku twórczości Tycjana, grom kolorystycznym towarzyszy specyficzna technika. Współcześni hiszpańskiemu mistrzowi nazywali ją „malowaniem szkicowym”, „manierą skrótową”, „odrębnymi plamami” – my dziś nazwalibyśmy ją „awangardową”. Ta przypominająca impresjonizm technika malarska opierała się na braku precyzyjnych rysunków, na malowaniu raz szerokimi, raz delikatnymi pociągnięciami pędzla, niewielkimi plamkami czy smużkami farby, które ostatecznie łączą się w oczekiwany przez artystę kształt. Tak też malował Diego papieża Innocentego. Stąd właśnie wirtuozerskie niemal ukazanie czerwieni różnych materiałów o różnorakich fakturach.
Z relacji biografa artysty, wspomnianego już Antonia Palomino, dowiadujemy się, że malował on długimi pędzlami, stojąc dość daleko od sztalug. Świadomie zatem nanosił farbę na płótno w taki sposób, by ostateczny obraz widoczny był dopiero w pewnym oddaleniu od dzieła, kiedy to w źrenicy widza łączą się i oddziałują na siebie wzajemnie poszczególne barwy. Słusznie zatem pisze o Velázquezie Jose Ortega y Gasset, że „sprowadził on malarstwo do widzenia”.
Po kilkuset latach obraz Velázqueza wciąż silnie oddziałuje na widza. Ten pozornie zwykły portret papieża, najwyższego dostojnika Kościoła stał się też inspiracją do powstania kilkudziesięciu prac irlandzkiego malarza, Francisa Bacona. W latach 1947-1971 namalował on co najmniej 26 studiów portretu Innocentego X, skupiając się na rozwiązaniu przestrzeni wokół sylwetki modela. Seria ta znana jest pod tytułem „Krzyczący papieże”.
Bacon miał na punkcie obrazu Velazqueza obsesję. Fakt ten jednak nie dziwi. Można bowiem śmiało powtórzyć za cytowanym już Ortegą y Gassetem, że „nie ma chyba portretu bardziej lotnego i bardziej odsłaniającego namalowaną postać”. A namalował go artysta, o którym jego współcześni mawiali, że umie malować tylko głowy. Jak widać – nie tylko.
Karolina Stężalska
Bibliografia:
T. Delurski, E = mc2. Francis Bacon, http://niezlasztuka.net/o-sztuce/francis-bacon-geniusz-szaleniec/
B. Fabiani, Dalsze gawędy o sztuce: XVII wiek, Warszawa 2013
J. Ortega y Gasset, Velázquez i Goya, przeł. R. Kalicki, Warszawa 1993
R. Giorgi, Velázquez, Warszawa 2006
Ch. Lachi, Wielka historia sztuki. Barok, Warszawa 2010
W. Łysiak, Malarstwo białego człowieka, t. 4, Warszawa-Chicago 1998
Wielcy malarze: Velázquez, t. 9, oprac. zbiorowe, Warszawa 2016