Autor dzieła:
Miejsce:
Epoka:
Audiodeskrypcja dzieła
U początku jest mit. Opowieść o pięknie, szczęściu i miłości. Zapomnianym raju i utraconej wolności. Bo przecież nieodłącznym pragnieniem człowieka jest osiągnąć pełnię i dojść do miejsca, w którym przestrzeń i czas stapiają się w jedno i pozwalają wyjść poza otaczającą rzeczywistość. Choćby na chwilę zapomnieć o przygniatającym rytuale codzienności. Marzenia dążące do urzeczywistnienia na jawie, ziszczają się w sztuce, która niezmiennie dąży do tego, aby koić wszelkie bolączki ducha wszechobecnym pięknem.
Gdy w 1710 r. Antoine Watteau malował pierwszą z trzech wersji Podróży na Kytherę dochodziła zmierzchu epoka baroku będąca jednocześnie okresem rządów Ludwika XIV. Gdy światło Króla Słońce zgasło w 1715 roku dwór wersalski został rozwiązany, a jego członkowie przenieśli się do Paryża – który staje się znów ośrodkiem władzy. Przeważająca część dworzan Ludwika XIV, osiada więc we własnych lub podnajętych paryskich willach i pałacykach. Uwolniwszy się od jarzma dworskiego centralizmu, od złotej klatki Wersalu, cała ta szacowna societé zaczyna wreszcie cieszyć się pełnią życia i dążyć do marzenia o utraconym raju. Rozwija się niezwykle bujne życie towarzyskie, specyficznie francuska sociabilite. Skrępowani dotychczas dworską, szczegółowo wypracowaną etykietą ludzie odrzucają sztywne kanony na rzecz wyzwolenia. W takich nastrojach rozpoczyna się epoka, która w dziejach sztuki zyskała miano rokoka.
W roku 1684 w miasteczku Valencinnes leżącym blisko pogranicza francusko-flandryjskiego przyszedł na świat artysta, którego twórczość można uznać za jutrzenkę tej nowej epoki. Antoine Watteau pochodził z biednej rodziny rzemieślniczej – stanu, który w czasach Króla Słońce zajmował niższe szczeble drabiny społecznej. Jego ojciec był majstrem dekarskim, a rodzina wiodła ubogi żywot naznaczony piętnem szarej codzienności. Drobny i słabowity Antoine musiał od najmłodszych lat wykazywać zdolności twórcze, gdyż w 11 roku życia rozpoczął naukę w pracowni malarskiej Jacquesa Alberta Gerina. Jak się wkrótce okazało wątłość ciała przezwyciężona została przez siłę charakteru i twórczej pasji, której rozwój nabierał znacznego tempa. W pracowni Gerina Antoine poznał zaledwie podstawy malarstwa. Warto zaznaczyć, iż było to malarstwo naznaczone wpływami niderlandzkimi – scenki rodzajowe ukazujące zwykłych ludzi, które będą znaczące dla całego okresu twórczości Watteau. Antoine skupia się na codzienności malując sceny z życia swego rodzinnego miasta – przekupki na rynku, grupy prowadzących żywe dysputy mieszczan, żołnierzy, wędrownych kramarzy oraz ukradkiem zaobserwowane wytworne damy. Rysuje z natury, a zachowane do dziś szkice artysty zdradzają jego zamiłowanie i mistrzostwo w tej materii. Po śmierci swego pierwszego mistrza Watteau opuszcza Valencinnes. Bez pieniędzy i dobytku udaje się do Paryża. Przez pewien czas wiedzie nędzny żywot w ubogiej pracowni na Pont Notre-Dame. Aby móc się utrzymać, za kilka marnych liwrów oraz talerz zupy kopiuje obrazy świętych. Wreszcie trafia do pracowni malarza, rytownika i dekoratora Clauda Gillota, a następnie Clauda Audrana malarza i ornamentyka oraz inspektora pałacu Luksemburskiego. U ich boku Watteau pogłębia technikę malarskiego kunsztu, zapoznaje się z najnowszymi prądami w sztuce, podziwia i tworzy szlifując swój talent, aby ostatecznie stać się niedoścignionym wirtuozem swego czasu. Będąc pod skrzydłami Audrana Antoine zapoznaje się także z dziełami Rubensa, które wywierają na nim niezatarte wrażenie zwłaszcza w kwestii żywiołowej kolorystyki i złożonej, dynamicznej kompozycji. Tak jak swój wielki ziomek Watteau pragnie odwiedzić Włochy. Najlepszą do tego sposobnością jest zdobycie Prix de Rome – nagrody paryskiej akademii. W 1709 roku Antoine podejmuje wyzwanie, które kończy się niepowodzeniem. Z dziełami mistrzów włoskich dane mu jest zapoznać się kilka lat później w roku 1713 za sprawą znajomości z jednym z największych kolekcjonerów sztuki, jakim był finansista Pierre Crozat. W jego galerii zwanej Cabinet Crozat Watteau studiuje dzieła Giorgiona, Veronesa, Tycjana, Correggia czy Primaticcia.
Przełomowym momentem w życiu Antoina i ukoronowaniem praktyki malarskiej było wejście na salony Akademii w 1717 roku, która okrzyknęła go peintre des fêtes galantes – mistrzem nowego gatunku w malarstwie, w którym Watteau nie miał sobie równych. Dojrzała twórczość artysty jest zapowiedzią rokoka, a szczególnie jego pierwszej fazy zwanej regencją. W dziełach Watteau jak w zwierciadle odbijają się wszystkie cienie i blaski otaczającego go świata.
W epoce rokoka skrępowanie zastąpione zostaje wolnością, rozmaicie rozumianą. Religia ustępuje miejsca świeckim rytuałom, etykieta zabawie, wstrzemięźliwość rozwiązłości. Także sztuka zrywa ze sztywnym klasycznym kanonem na rzecz wszystkiego, co potrafi zaskoczyć i pocieszyć. Droga i kierunek w jakim zmierza, to przejście od idealnej i symetrycznej muszli do jej fantazyjnego i asymetrycznego rocaillu, który swym wyglądem przypominał połączenie małżowiny usznej, winorośli i koguciego grzebienia, a więc kształt nadzwyczaj oryginalny. Ten pierzasto strzępiasty rozwiany element przewijać się będzie w sztuce rokoka zarówno w rzeźbie malarstwie ale i w rzemiośle artystycznym czy meblarstwie. Barok w swej klasycznej odmianie sięgającej do wzorców antycznych staje się zbyt krępującym. Jego monumentalizm i powaga zastąpione zostają więc lekkością i melancholijną kapryśnością. Dominują przedstawienia rodzajowe o tematyce świeckiej niekiedy naznaczone metaforyczną głębią lub odwołujące się do wątków mitologicznych.
Wielokrotnie w opracowaniach o epoce rokoka wspomina się, iż człowiek z aktora przemienia się w tancerza, który zrzuca maskę i przestaje grać narzuconą mu odgórnie rolę. Nic w tym dziwnego, gdyż po barokowym przełomie w muzyce, którego wirtuozem i ikoną był Bach wkracza ona na swe wyżyny. Sztuka ta niezwykle płodna w tym czasie wydała na świat takich mistrzów jak Scarllatii, Teleaman czy Mozart. Człowiek rokoka oczekiwał od muzyki, że będzie lekką i przyjemną, a przy tym wytworną. Co równie istotne muzyka staje się elementem rozrywki oraz tłem dla zabaw i spotkań towarzyskich. Tak jak w sztukach plastycznych, tak i w muzyce monumentalizm zastąpiony został formą „le petit” zbudowaną z krótkich, powtarzanych fraz. Urozmaicony styl galant cechujący się lekkością i finezją, który odpowiadał takim upodobaniom, stworzył więc opozycję wobec ciężkiego i złożonego stylu barokowego. Sam Mozart prócz oper i symfonii napisał również wiele utworów kameralnych, solowych o charakterze wręcz rozrywkowym jak tańce, divertimenta czy serenady na czele z „Eine Kleine Nachtmusik”. Tę wrażliwość na muzykę odnajdujemy także w obrazach Watteau, który nie pozostaje na nią obojętny. Patrząc na zawieszonych w tanecznych pozach bohaterów rozmaitych fête, bogate stroje i muzykujących artystów, widz wchodzi w szeroki świat doznań. Niemalże słyszymy rozmowy i szepty zakochanych par, szelest sukni ocierających się o miękką murawę, szum listowia oraz rozbrzmiewającą przy wdzięcznym akompaniamencie ptasich trelów muzykę. Takie obrazy musiały koić i były jak lekarstwo na zbolałą duszę niepewnej cywilizacji.
Nowe idee i nowy światopogląd ludzki oraz kształtujący się wokół nich styl życia pozwalają na narodziny nowego prądu w malarstwie, jakim są fête galantes i fête champêtre, a więc świąt wytwornych i świąt sielskich. Zwrot ku naturze, jako pierwotnemu stanowi rzeczy powoduje, iż następuje odrodzenie malarstwa krajobrazowego. Ponieważ nowa obyczajowość stoi na bakier z kościołem i religią, świętem stają się spotkania i zabawy na łonie przyrody. Przyrody dzikiej jakby na nowo odkrytej nieułożonej przez człowieka. Zwrot ten spowodowany jest zadumą nad otaczającą rzeczywistością, którą pogłębiają filozofowie. Jean Jacques Rousseau w swej słynnej rozprawce przesłanej na konkurs ogłoszony przez Akademię w Dijon, właśnie cywilizację i postęp obciążył winą za istniejące zło, równocześnie rzucając hasło powrotu do natury. Przyroda staje się rodzajem schronienia, do którego można podążać, wręcz pielgrzymować, w którym można się ukryć z dala od zgiełku świata, władzy i etykiety. Wszystko to odnajdujemy w twórczości Watteau, a zwłaszcza w jednym dziele, które można by uznać za swoisty manifest artysty – „Podróży na Kytherę”. Obraz ten namalował Watteau, aby uwierzytelnić swoje zdolności malarskie i stać się pełnoprawnym członkiem Akademii. Artysta wykorzystał i odzwierciedlił w nim wszystkie zebrane do tej pory doświadczenia twórcze. Choć pod względem tematu dzieło odwoływało się do pierwowzoru powstałego siedem lat wcześniej, nie jest w żadnym wypadku jego powieleniem. Watteau daje tu prawdziwy popis swego kunsztu malarskiego zarówno w stosowaniu kolorów jak i kompozycji. Choć artysta trzykrotnie podejmował temat Kythery (kolejne dzieło o tym tytule powstało w roku 1718) obraz malowany dla Akademii jest w pełni arcydziełem, w dodatku bez precedensu.
Wytworne towarzystwo wyszło na przechadzkę do pobliskiego lasu lub parku nad wodę. Wszystkie postacie zgrupowane są w parach i dzielą się na trzy grupy, które znajdują się jakby w trzech stadiach. Cechuje je zmienna dynamika oraz nastrój wynikające z upozowania, gestów i wykonywanych czynności. Jedni prowadzą rozmowy lub uśmiechają się, inni spacerują, jeszcze inni siedzą zadumani, jakby pochłonięci jakimś ważnym problemem. Trzy pary na pierwszym planie zostały ukazane w trzech różnych układach figuralnych: pierwsza siedzi na ziemi, druga właśnie podnosi się z murawy, kolejna odchodzi kierując się w głąb obrazu w kierunku kolejnej grupy osób. Śledząc tę scenę odnosi się wrażenie ruchu, który można odczytać jako kolejne układy taneczne. Daje tu znów znać o sobie fascynacja artysty muzyką i tańcem. Jeśli poprowadzilibyśmy linię łączącą kolejno wszystkie postacie na obrazie byłaby ona falująca nieco zakręcona na lewym końcu tworząca tak naprawdę nic innego jak zarys rocaille’u, który posłużył za wzór kompozycyjny dla rozmieszczenia postaci. Lekkość przedstawienia owa grace tak charakterystyczna dla rokoka znajduje swój niedościgniony pierwowzór w obrazie Watteau. Jego bohaterowie powstają z syntezy obserwacji i studiów z natury oraz inspiracji zaczerpniętych z obrazów innych artystów. Zamiłowanie do teatralizacji i bogatych strojów wiąże się z początkami malarskiej praktyki i okresu spędzonego u boku swych nauczycieli Gillota oraz Aundrana. Lśniące połyskujące porcelanowym blaskiem suknie, pierzaste koronki podkreślają wykwintność przedstawianych przyjęć. Bez mała można określić je, jako odświętne czy balowe. Pamiętamy bowiem, że każdy jest tu tancerzem, który tańczy do melodii szemranej przez liście. Postacie cechuje niezwykła gracja, wręcz satynowość ruchów, która w połączeniu z kolorem wykwintnych strojów sprawia wrażenie lekkości, jakby cały ten korowód był tęczową mgiełką unoszącą się nad rozgrzaną uczuciem murawą. Bo przecież przyroda odgrywa tu niebagatelną rolę. Prócz tego, iż jest oprawą zdarzenia tworzącą swoiste decorum staje się także jego współuczestnikiem. Drzewa na ogół wysokie i majestatyczne, niekiedy przyprószone rdzą wczesnej jesieni stwarzają przedziwny nastrój. Są scenografią do przedstawienia, ale i po prostu grają.
W tej okolicy jest zbyt uroczyście. Pagórki i drzewa skąpane są w złotej poświacie światła szeleszczącego w bujnych koronach drzew. Kontury postaci i granice planów rozmywają się. Watteau po mistrzowsku operuje barwą i nasyceniem kolorów. Pachnące słońcem ciepłe tony przedstawionych na pierwszym planie scen przechodzą w coraz chłodniejsze odcienie, które nikną w toni połyskującej wody, w której drzemie błękitny chłód. Układ krajobrazu stanowi tu kolejną warstwę kompozycyjną. Najprościej można by podzielić go na trzy strefy. Strefy te prócz kompozycji przekładają się na znaczenie – semantykę dzieła. Otóż na pierwszy rzut oka jest to niewątpliwie scena rodzajowa – parkowa czy leśna. Jednakże, gdy lepiej przyjrzymy się dalszym partiom obrazu w oddali dostrzegamy postacie nie z tego świata, które wirują niczym motyle wokół dwóch zgromadzonych na dalszym planie grup. Są to amory, posłańcy miłości. Skąd się tu wzięły? Co je sprowadza? Poprzez wprowadzenie nadprzyrodzonego do sceny rodzajowej Watteau zmusza nas do jeszcze głębszego wniknięcia w obraz i odkrycia tego, co nie widoczne i nienamacalne – uczuć.
Gdy więc wytężymy naszą wrażliwość zrozumiemy, że to wytworne towarzystwo to pielgrzymi do sanktuarium miłości, na mityczną wyspę Kytherę będącą pradawnym ośrodkiem kultu Afrodyty. Miejsce, w którym na chwilę się zatrzymali to przystań do innego świata. Oznaczone zostało ono posągiem bogini umiejscowionym na pierwszym planie. Jego cokół oplata girlanda róż, a u stóp złożony jest łuk i strzały kupidyna. Na przybyłych czeka już złota łódź również przybrana w róże, spowita czerwonym całunem niczym oparami uczuć. Dwóch przewoźników trzyma w dłoniach wiosła, którymi za chwilę odepchną swą barkę od brzegu. Ich nagie torsy kontrastują z wykwintnością strojów przybyłego towarzystwa. Watteau w ten sposób podkreśla ich odrębność od doczesnego świata oraz wyzwolenie od wszelkich więzów i ograniczeń w tym erotycznych. Podsycający się żar miłości symbolizuje trzymana przez jedno z wzlatujących w powietrze putt pochodnia. Pary oczekują już tylko na to, aby wejść na pokład i odpłynąć ku wyspie swego przeznaczenia. Czy udają się tam, aby spełnić jakiś rytuał? Czy aby doznać mistycznego objawienia? Czy jest to tylko pielgrzymka do miejsca, z którego powrócą szczęśliwsi, czy też zostaną tam na zawsze? Magia i tajemniczość, jaką artysta zawarł w swym dziele rodzą wciąż nowe pytania o losy tego kolorowego orszaku. Watteau nie lubował się w tematyce mitologicznej i nie wykorzystywał jej wzorem niektórych artystów, jako pretekstu do swych przedstawień. Również „Podróż na Kytherę” nie zalicza się do tego rodzaju dzieł. Dochodzi tu raczej do swoistego przetworzenia czy przemieszania rzeczywistości mitycznej z rzeczywistą. Obraz ma być bramą do świata mitu, który zostaje przywołany na nowo. Choć Watteau nie przedstawia scen religijnych – w myśl nowego zeświecczonego światopoglądu epoki – podróż na Kytherę emanuje dziwną duchowością i mistycyzmem. Dzieje się tak, ponieważ za pośrednictwem mitu – opowieści świętej – artysta sięga do pradawnego kultu. Wyznanie miłości staje się u Watteau wyznaniem nowej wiary. Uczucie to nie jest tu jednak zwulgaryzowane, ale nabiera konotacji sakralnych odmiennych jednakże od kanonu miłości propagowanego przez religię chrześcijańską. Mitologia jest bardziej od wiary chrześcijańskiej nostalgiczna. Mit pozwalając na poruszanie kwestii poważnych, odwołujących się do egzystencji ludzkiej, nie jest tak patetyczny i wzniosły jak Biblia, która odnosząc się do życia w trosce o jego reguły, nie ma z nim nic wspólnego. Scena ukazuje więc przejście ze świata profanum do sfery sacrum.
Dziwny niejednoznaczny nastrój obrazów Watteau odzwierciedla wrażliwą duszę artysty, ale i stan jego umysłu i typ charakteru. Gruźlica trawiąca młody organizm tłumiła w nim wigor, ale jednocześnie wzbudzała pożądliwą chęć szybko gasnącego życia. Coraz większe zmęczenie i przygnębienie przenikają na bohaterów jego dzieł tworząc z wesołego święta melancholijny korowód młodych mężczyzn i kobiet. Ten dualizm stworzony z przemieszania radości i smutku, czułości i zobojętnienia, tak charakterystyczny dla artysty, staje się również wyznacznikiem jego epoki.
W roku 1721 po długotrwałej chorobie umiera Antoine Watteau. Jest ciepły letni dzień, a sielską okolicę wypełnia leniwa mgiełka rozgrzanego powietrza. Przy lekkich powiewach ciepłego wiatru, drzewa – nieodzowni towarzysze i bohaterowie wielkiego artysty – szemrają pożegnalną pieśń. U boku artysty do końca towarzyszy mu wierny przyjaciel Gersaint – antykwariusz i handlarz dziełami sztuki, dla którego namalował on swój ostatni obraz będący jednocześnie szyldem sklepu z dziełami sztuki. Poza tym nie ma nikogo. Watteau umiera za wcześnie. Nie mając własnego miejsca na ziemi, rodziny, przyjaciół, stałych odbiorców i mecenasów, prócz swego twórczego dorobku nie pozostawia nic. Nie posiadał uczniów, godnych następców, którzy kontynuowaliby jego dzieło. Toteż wraz ze śmiercią, jego twórczość popada w zapomnienie. Wysublimowany romantyzm i subtelna wytworność dzieł Watteau nie zaspokajają potrzeb coraz bardziej hedonistycznie nastawionego społeczeństwa. Miłość czy erotyzm u Watteau pozbawione są dosadnej wulgarności, a radość i wolność – rozpasania. Odbiór jego obrazów jest bardziej kontemplacyjny i nie bazuje jedynie na potrzebie zaspokajania przyziemnych pragnień. Z tego też powodu współcześni zarzucili im monotonię i brak akcji – brak rozszalałego pędu za uciekającym z minuty na minutę życiem. Stąd bardziej cenione i znajdujące odbiorców w kręgach dworskich staną się obrazy Bouchera czy Fragonarda, którzy choć równie wybitni w swej twórczości spłycili znacznie nastrój i idee zawarte w dziełach mistrza.
Mistrzostwo artysty polegało właśnie na tym, iż w prostych środkach – zarówno kompozycji, kolorze, jak i temacie potrafił oddać nastrój i ducha epoki. Jeżeli bohaterowie Watteau są tancerzami to był on niewątpliwie wybitnym kompozytorem i choreografem, który w tonach barw i formy stworzył wyśnioną galę, wytworne święto. W jego obrazach realizują się sny o krainie szczęścia przedstawiając czarujące sceny wspaniałego świata ku uciesze i rozkoszy romantycznych ludzi.
Szymon Swoboda
Źródła polecane:
Władysław Tomkiewicz, Rokoko, Arkady Warszawa, 2005
Red. Aleksandra Czeszunist-Cicha, W kręgu Sztuki. Antoine Watteau, Arkady, Warszawa 1978
Red. Przemysław Trzeciak, Sztuka Świata, tom 7, Arkady, Warszawa 1989
Maria Rzepińska, Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego, tom 2, Arkady, Warszawa 1989