Autor dzieła:
Miejsce:
Epoka:
Audiodeskrypcja dzieła
W II połowie XIX wieku coraz więcej młodych polskich Żydów chcących tworzyć sztukę zabiegało o zdobycie wykształcenia artystycznego. Odłam ortodoksyjnych Żydów nadal postrzegał odzwierciedlanie wizerunków jako bałwochwalstwo, ale oświeceniowy nurt, który narodził się pod koniec XVIII wieku, nazywany Haskali, stawiał na edukację i wewnętrzny rozwój. Pochodzący z Niemiec Moses Mendelssohn był jego twórcą i wykreował model maskila, Żyda samodzielnie poszukującego i interpretującego Boga. Obierał on własną drogę, wolną od nacisków i nakazów. Będąc nadal osobą wierzącą, przekraczał bariery światopoglądowe, a w sztuce uznawał nurt przedstawieniowy, odrzucając zakaz stwarzania podobizn jako przejawu bałwochwalstwa.
Taką drogą podążał urodzony w lutym 1856 roku w Drohobyczu Maurycy Gottlieb. W tym małym galicyjskim mieście miał szczęście przyjść na świat w zamożnej rodzinie. Jego ojciec posiadał przedsiębiorstwo zajmujące się wydobyciem ropy i destylowaniem parafiny. Dość zamożny, stworzył wierzącą i praktykująca rodzinę, powszechnie szanowaną. Przy tym popierającą oświeceniowy nurt kształcenia dzieci.
Izaak Gottlieb zapisał swego najmłodszego syna Maurycego do szkoły elementarnej prowadzonej przez Ojców Bazylianów, do której uczęszczali bardzo nieliczni Żydzi. Zachętą był wysoki poziom kształcenia. Po jej ukończeniu młody Maurycy uczył się w gimnazjum realnym im. Franciszka Józefa, jednak niespełna dwa lata później, przeniósł się do Lwowa, ale i w tej szkole nie czuł się dobrze. Doskwierało mu poczucie wyobcowania. Bardzo wrażliwy, boleśnie odczuwał okazywaną mu niechęć. Przy tym nauka nie sprawiała mu przyjemności. Uwielbiał tylko historię i rysunek. Miarka przebrała się, gdy narysował karykaturę nauczyciela. Wyrugowany z gimnazjum, kończył naukę eksternistycznie.
Cały czas miał oparcie w rodzinie. Jego ojciec doceniał zdolności syna i opłacał prywatnego nauczyciela. W ten sposób Maurycy zdobył podstawy klasycznego wykształcenia i już jako piętnastolatek rozpoczął naukę w Akademii Wiedeńskiej. Początkowo zafascynowany możliwościami, które dawało to wielkie miasto, podjął naukę na wydziale malarstwa historycznego. Przez dwa lata poddawał się często żmudnej akademickiej nauce i poszukiwał nadal inspiracji. Jego niespokojny duch domagał się obrania własnej drogi. To, czego szukał, objawiło mu się w obrazach Jana Matejki, które zobaczył na ogromnej Wystawie Wiedeńskiej w 1873 roku.
Siedemnastoletni Gottlieb spontanicznie zdecydował o przeniesieniu się do krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Tym, za czym chciał podążać, była monumentalna wizja historii Polski, z którą cały czas się utożsamiał. Czuł się patriotą i pierwszy obraz, który namalował w Krakowie (niestety zaginiony), był „Autoportret w stroju polskiego szlachcica”. Młody artysta stale poszukiwał historycznych opracowań, by wszelkie szczegóły oddawać jak najwierniej. Chętnie odnosił się do złotego wieku państwa polskiego i utożsamiał z Ojczyzną.
Osiągnięcia artystyczne Maurycego Gottlieba, jego manifestacja polskości, spotkały się z niechętnym przyjęciem pozostałych studentów. Zwyczajnie zazdrośni o talent, uprzykrzali mu życie. Nasilające się konflikty sprawiły, że po roku nauki w Krakowie postanowił wrócić do Wiednia. Tam dokończył prace rozpoczęte w Krakowie, które nie spotkały się z uznaniem wiedeńskich profesorów, wytykających mu powielanie błędów Matejki. Nie czując zrozumienia, przeniósł się do Monachium. Tam 1876 rok okazał się czasem bardzo wytężonej pracy. W Galerii Malarstwa Pinakoteki odkrył obrazy Rembrandta, którego portrety Żydów przypomniały uczucie przynależności i skierowały ku nowej tematyce. Wzbogacił technikę, stając się bardziej wrażliwym na światło, tak złociście otulające postacie mistrza. To wtedy namalował m.in. swoje najważniejsze dzieło „Autoportret – Ahaswer”.
Pod koniec 1876 roku Gottlieb po raz trzeci wraca do Wiednia. Kontynuował tu studia i był bliżej swojej narzeczonej Laury Rosenfeld. Sielanka jednak trwała krótko. Narzeczona wkrótce go odprawiła. Artysta rzucił się w wir pracy. Zatopił całkowicie w pracy nad wielkoformatowym obrazem „Żydzi modlący się w synagodze podczas Yom Kippur”. W tym dziele powrócił do rodzimego Drohobycza, odtwarzając wnętrze nieistniejącej już synagogi i portretując z pamięci swoich nieżyjących krewnych. Umieścił siebie pomiędzy nimi i zbulwersował współczesnych umieszczając napis na futerale zwoju tory: „Na pamiątkę duszy zmarłego Maurycego Gottlieba”. Czyżby przeczuwał swoją szybką śmierć?
W połowie 1878 roku przeniósł się do Rzymu, który tak go zauroczył, że postanowił zamieszkać w nim na dłużej. Tam rozpoczął prace nad dwoma obrazami, w których wrócił do scen z życia Jezusa: „Chrystus wygłaszający kazanie w Kafarnaum” i „Chrystus przed sądem”. Jednak w 1878 do Rzymu przybył Jan Matejko i znowu skusił Gottlieba wizją utopijnej sztuki ponad podziałami i wielkich kompozycji historycznych. Faktycznie Maurycy rozpoczął prace nad nowymi projektami, ale podróże między Wiedniem a Krakowem fatalnie odbiły się na jego zdrowiu. Zmarł w wyniku powikłań po banalnym przeziębieniu.
Wróćmy teraz do jednego dwóch ostatnich, choć nieukończonych obrazów – „Chrystus nauczający w Kafarnaum”. Wielki, o wymiarach 271,5 cm na 209 cm, był malowany farbami olejnymi na płótnie. Jego tematyka wpisywała się w zainteresowanie Gottlieba historycznymi wydarzeniami z życia Chrystusa. Artysta starał się poszukiwać źródeł i uważnie studiował Nowy Testament. Dumny ze swego żydowskiego pochodzenia, odwoływał się do przekazów dotyczących bardziej faktów niż wiary.
Kafarnaum było kiedyś znaczną osadą rybacką. W czasach starożytnych stacjonował tu znaczący garnizon wojskowy oraz wielu celników. Miasto to nazywano „miastem Jezusa”. Położone na szlaku handlowym charakteryzowało się wielokulturowością i zobojętnieniem na wartości duchowe. Jezus uczynił je ośrodkiem swojej pracy apostolskiej. Nigdzie nie dokonał tylu cudów, co w tym miejscu. Mieszkańcy jednak odrzucali jego naukę i nie stosowali się w życiu do jego kazań. Tak też i miasto z czasem popadło w ruinę.
Centrum misji Jezusa była „droga, prawda i życie”. W Starym Testamencie Kafarnaum nie występuje ani razu. Pojawia się, gdy Jezus rozpoczyna publiczną działalność. Maurycy Gottlieb pokazuje go jak naucza w synagodze. Stoi przy lewej krawędzi obrazu z rękoma wzniesionymi do nieba. Głowę ma nakrytą tałesem, czyli chustą używana przez Żydów podczas modlitwy. Otacza ją nimb typowy dla chrześcijaństwa, czym Gottlieb daje wyraz przywiązania do obu kultur. Jest to jedyny przypadek namalowania przez niego aureoli. Wzrok, podobnie jak dłonie, Chrystus ma wzniesione do nieba. Stoi to w widocznym kontraście do postaw otaczających go ludzi. Mają być słuchaczami, a swą uwagę kierują wyłącznie na siebie. Głusi na słowo boże, wydają się jak Polacy obojętni teraz wobec upadku wartości. Gottlieb wyraził w ten sposób swoje zniechęcenie po doznaniu wielu przejawów odrzucenia, którego doświadczył w swoim młodym życiu.
Na obrazie można dokonać podziału na trzy grupy zgromadzonych. W dolnej prawej ćwiartce kompozycji, w środku najbliższej nam grupy artysta umieścił swój autoportret z bezradnie opuszczonymi rękoma w geście braku siły w obliczu obojętności tłumu na słowo boże. Bogobojną postawę przybrała jedynie kobieta w czerwonej szacie namalowana w dolnym prawym rogu obrazu. Stoi najbliżej nas, a jej wzrok po przekątnej obrazu skierowany jest ku Jezusowi. Ponad nimi patrycjusz patrzy sceptycznie spod ciężkich powiek. Skupiona poniżej grupka paru osób wydaje się zatroskana. W zamyśleniu przyjmują słowa Chrystusa.
Powyżej, za postacią Jezusa, na galerii zgromadziła się gawiedź zajęta bardziej sobą niż tym, czego powinni wysłuchać. Tę część obrazu Gottlieb pozostawił najbardziej nieukończoną. Niektóre postacie są zaledwie naszkicowane. Siedzą pod wysokim sklepieniem wspartym na kolumnach, które trzy widzimy na obrazie. Przestrzeń za nimi wydaje się dość głęboka. Na tle ich szkicowego zarysowania grupy, tym bardziej wyrazista wydaje się postać Chrystusa. Jedyny wśród wszystkich przyciąga wzrok swoim wzniosłym uduchowieniem, choć Gottlieb umieścił go na skraju obrazu.
Nic nie wyszło z nadziei na pojednanie. Kafarnaum upadło, a Gottlieb zmarł nie ukończywszy dzieła. Bardzo to symboliczne dla nadziei, która trwa pomimo trudności, a jednak ludzie robią wiele, aby jej nie spełnić.
Gottlieb był jednym z najlepszych uczniów Matejki. Pomimo, że jest uznany za wybitnego malarza, to znajduje się niejako na marginesie polskiej historii sztuki. Przynależność do grona polskich malarzy jest jego świadomym wyborem. Przez całe życie, z racji miejsca urodzenia – poddany monarchii austriackiej urodzony w żydowskiej rodzinie – był raczej niemieckojęzyczny. Mówienie po polsku sprawiało mu trudność. Studiując w Wiedniu podjął decyzję zostania polskim malarzem historycznym. Interesowały go wątki literackie a źródłem inspiracji była Biblia. Teraz o jego twórczości rzadko pamiętamy.
Katarzyna Kaczmarek
Bibliografia
„Maurycy Gottlieb, życie i twórczość”, Maria Milanowska, Niezlasztuka.net https://niezlasztuka.net/o-sztuce/maurycy-gottlieb-zycie-i-tworczosc/
"Chrystus nauczający w Kafarnaum", z: "Kłosy", R. 1880, nr 830, s. 329 http://www.kultura.malopolska.pl/record/-/record/aggregated1165792
„Maurycy Gottlieb. W poszukiwaniu tożsamości”, Natasza Styrna, http://pau.krakow.pl/FHA/FHA_14_2016_s_117_124.pdf
„Maurycy Gottlieb z nieco innej perspektywy”, Natasza Styrna, http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-f3f5ae86-c092-4d7b-b263-995eaf3700ba/c/modus2004__p0192-0203.pdf