Wesoły bibosz

Autor dzieła:

Epoka:

Audiodeskrypcja dzieła

Fotografia: Wesoły bibosz

Był jednym z najwybitniejszych portrecistów nie tylko z kręgu malarstwa holenderskiego, lecz także europejskiego. Zatrudniano go zarówno do portretów indywidualnych, jak i zbiorowych. Chętnie malował także sceny rodzajowe. Twórczość tego artysty, a przede wszystkim nowatorska technika znacznie wpłynęła na rozwój malarstwa rodzajowego w jego rodzinnym Haarlemie. Na jakiś czas zapomniany, ponowne uznanie zyskał w drugiej połowie XIX wieku. Docenili go impresjoniści, na których niewątpliwie wywarła wrażenie jego technika malarska. Dziś nazwisko Fransa Halsa, bo to o nim mowa, pojawia się w panteonie wielkich holenderskich malarzy „złotego wieku” obok takich sław jak Rembrandt van Rijn czy Johannes Vermeer van Delft.

Dokładna data urodzenia Fransa Halsa nie jest znana. Źródła podają, że miało to miejsce pomiędzy  1580, a 1584 rokiem w Antwerpii. Był on synem Franchoysa Halsa, tkacza i zarazem kupca sukiennego. Podobnie jak wielu mieszkańców Flandrii, rodzice kilkuletniego wówczas chłopca, wyemigrowali z pozostającej pod hiszpańskim panowaniem Antwerpii do wyzwolonej, północnej części kraju obejmującej 7 prowincji, zwanej w skrócie Holandią. Osiedlili się w Haarlemie, gdzie ojciec przyszłego malarza otworzył zakład sukienniczy.

W tym czasie w mieście istniało ok. 4 tysięcy takich zakładów. Rozwijało się tam również browarnictwo. Miasto przeżywało rozkwit. Likwidacja monarszej władzy hiszpańskiej przyczyniła się do wzbogacania się i rozrostu burżuazji, która wraz ze wzrostem statusu społecznego przerodziła się w liczną klientelę dla tworzących wówczas artystów. Dlatego też od XVI wieku Haarlem stał się ważnym ośrodkiem artystycznym. Działało w nim wielu znakomitych malarzy, a miasto porównywano nawet z Florencją.

W Haarlemie panowała tolerancja religijna. Brak przymusu wyznawanej wiary powodował nie tylko przejście wielu Holendrów na protestantyzm (pod koniec życia zrobił to i sam Hals), lecz także zeświecczenie sztuki. Zamożni mieszkańcy: kupcy, rzemieślnicy, urzędnicy, przedstawiciele różnych mieszczańskich instytucji, np. straży municypalnych, cechów itp. chętnie zamawiali u malarzy martwe natury, sceny rodzajowe i pejzaże. Największą popularnością cieszyły się jednak portrety. Bogaci mieszczanie chcieli utrwalić wizerunek swój i swej rodziny dla potomnych, nowo wybrani burmistrzowie czy rajcy miejscy pragnęli zaś zostać uwiecznieni z insygniami swych funkcji. Artyści mogli więc liczyć na nieprzerwany strumień zamówień. A że ceny obrazów były wówczas stosunkowo niskie, stale rosła liczba nabywców i, co za tym idzie – także malarzy. Efektem tego wzrostu artystycznej koniunktury było 7 milionów obrazów, które ponoć miały powstać w Holandii w ciągu jednego tylko XVII stulecia.

Jednym z artystów tworzących wówczas na tamtym terenie był właśnie Frans Hals – malarz niezwykle popularny wśród holenderskiej klienteli. Malarzami byli także jego dwaj bracia, a później także pięciu synów i zięć. To jednak jego nazwisko zapisało się na kartach historii.

Prawdopodobnie około 1600-1603 roku Hals pobierał nauki od flamandzkiego manierysty Karela van Mandera (1548-1606), choć nie jest to pewna informacja. W 1610 roku został członkiem cechu Świętego Łukasza. Wtedy też ożenił się z dwudziestoletnią Anneke Harmensz. Dwa lata po ślubie artysta wstąpił do gwardii św. Jerzego – paramilitarnej organizacji obywatelskiej dbającej o porządek w mieście, w której służył do 1624 roku. Namalowany przez niego portret członków gwardii z 1616 roku znajdujący się dziś w Muzeum Fransa Halsa w Haarlemie był pierwszym spośród dziesięciu portretów zbiorowych wykonanych przez artystę dla instytucji publicznych.

Życie nie oszczędzało Halsa. W 1613 roku zmarło pierwsze z jego trojga dzieci, dwa lata później – żona, a po upływie kolejnego roku – drugie dziecko. W 1617 w położonej w pobliżu Haarlemu miejscowości Spaarndam wdowiec poślubił Lysbeth Reyniers, z którą miał jedenaścioro dzieci. Potrzeba było wiele wysiłku, aby utrzymać tak liczną rodzinę. I choć artysta dużo pracował, a na jego obrazy był duży popyt, przez całe życie doskwierała mu bieda. Przyczyniła się do tego przede wszystkim zmieniająca się sytuacja gospodarcza Niderlandów –  wiek XVII to czas wojen i zarazy, w którym ludzie nie myśleli o kupowaniu obrazów. Jak wynika z dokumentów zachowanych w archiwach Haarlemu, z powodu nieprzemijających kłopotów finansowych rodzina malarza była zadłużona m.in. u rzeźnika i piekarza, niejednokrotnie też zmieniała miejsce zamieszkania z powodu nieopłaconego czynszu. Sytuacja materialna Halsów nie zmieniła się aż do śmierci artysty 1666 roku. Przez ostatnie cztery lata życia malarz pobierał rentę w wysokości 200 florenów wypłacaną mu ze środków publicznych. Zmarł prawdopodobnie ze starości w wieku 83 lub 84 lat. Pochowano go w katedrze św. Bawona w Haarlemie.

Hals był artystą bardzo płodnym. Malował dużo i szybko, bez szkiców przygotowawczych, stosując technikę „alla prima”, polegającą na żywiołowym nakładaniu farb bezpośrednio na płótnie, szkicowymi pociągnięciami pędzla, bez przygotowywania podmalówki i rysunku. Tak dwieście lat później malowali impresjoniści! Jednakże nie od razu tak było. Zanim pojawiły się na jego płótnach impasty (grube warstwy farby) i swobodne, spontaniczne pociągnięcia pędzla, przez lata malował konwencjonalnie, starannie kształtując formy i faktury przy użyciu rozrzedzonej farby, stosując metodę wielu laserunków, tj. nakładania przezroczystej lub półprzezroczystej warstwy farby, zmieniającej ton lub barwę niższych warstw obrazu.

W ciągu wielu lat twórczości artystycznej Halsa zmianie ulegała także kolorystyka jego obrazów. Wczesna paleta malarza jest niezwykle bogata, pełna czystych, radosnych barw: żółci, cynobru, błękitu czy zieleni. Z biegiem czasu zaczęła się ona zawężać, podobnie jak u Tycjana, ograniczając się głównie do czerni, bieli i brązów. W zamian artysta wzbogacał fakturę, stosując laserunki i impasty oraz rozszerzał tonację kolorystyczną swych prac.

W obrazach powstałych w dojrzałym okresie twórczości mistrza z Haarlemu dostrzegalne są wpływy caravaggionizmu. Przejawia się on nie tylko w zamiłowaniu do scen rodzajowych, w jakich przedstawiał niekiedy portretowane przez siebie osoby, ale też w wyborze modeli spośród przedstawicieli gminu: pijaków, grajków, Cyganów, Mulatów itd. Caravaggionizm Halsa, zapożyczony od artystów utrechckich – Hendricka Ter Brugghena i Geritta van Honthorsta, to jednak przede wszystkim ciemna tonacja obrazów oraz silne kontrasty czerni i bieli. Hals był wirtuozem tych barw. Zwłaszcza czerni – nikt tak jak on nie potrafił wydobyć tylu jej odcieni. Zachwycał się nimi Van Gogh, który doliczył się ich podobno aż 24!

Prawie wszystkie spośród ponad 200 zachowanych do dziś dzieł Halsa to portrety. Portretował on pojedyncze osoby oraz całe ich grupy. Obrazy zamawiali u niego zarówno bogaci przedstawiciele haarlemskiej burżuazji, jak i osoby pełniące funkcje publiczne. Artysta najchętniej jednak malował zwykłych, prostych ludzi, kompanów z karczmy, ubogich muzyków, Cyganki, Mulatów, biedaków, włóczęgów, mieszkańców przytułków itp.

Niezależnie od tego, czy portrety te powstawały na zamówienie, czy przedstawiały modeli wybranych przez artystę, odzwierciedlają one żywiołowość i spontaniczność mistrza z Haarlemu. Malarzowi nie zależało na uchwyceniu psychiki modela, tak jak to było w przypadku Rembrandta. Wolał uwiecznić ulotne chwile, przelotne gesty, ruchy modela, oddając przy tym aktualny stan jego ducha.

Jednym z takich portretów jest obraz znany pt. „Wesoły bibosz”. Hals namalował go ok. 1629 roku, w okresie swej fascynacji caravaggionizmem, który zaczął upowszechniać się w północnej części  Europy. Dzieło to, namalowane techniką olejną na płótnie, znajduje się w Rijksmuseum w Amsterdamie. Muzeum nabyło je w 1806 roku z kolekcji baronowej van Leyden.

Na obrazie widzimy mężczyznę sportretowanego twarzą w naszą stronę, czyli en face, w półpostaci (tzn. do pasa). Nie znamy jego dokładnej tożsamości. Ubrany jest on w gruby, żółtobeżową kaftan z długimi rękawami, tak zwany dublet, wykończony białym, spływającym nad tors kołnierzem i koronkowymi mankietami. Na głowie ma nieco przekrzywiony czarny kapelusz z szerokim rondem, na szyi zaś spiralnie skręcony, złoty łańcuch i przyczepiony na mniejszym łańcuszku medalion z wizerunkiem, jak twierdzi holenderski historyk sztuki Cornelis Hofstede de Groot, księcia Maurycego Orańskiego. Hals namalował swego modela tak, jak to robił najczęściej – w naturalnej sytuacji, niewymuszonej postawie, w ruchu. Mężczyzna w dłoni z prawej trzyma ozdobioną guzami szklankę wypełnioną trunkiem, drugą rękę zaś opiera z lewej unosząc dłoń. Gestykuluje nią, szeroko rozkłada palce, tak że oglądający obraz widzi wewnętrzną stronę jego dłoni. Usta mężczyzny są rozchylone, lekko uśmiechnięte, tak jakby właśnie coś mówił, oczy zaś – skierowane wprost w kierunku widza. na jego twarzy maluje się jednak zaskoczenie, jakby nie spodziewał się znajdującego się naprzeciw obserwatora. Hals uchwycił właśnie ten moment zaskoczenia, co nadaje portretowi realizmu i czyni jego bohatera bliższym odbiorcy.

Poruszenie postaci sugeruje także sposób namalowania postaci. Najwyraźniej widoczne jest to w partiach twarzy, brody i włosów modela, niby potarganych wiatrem. Hals uzyskał ten efekt poprzez stosowanie śmiałych, swobodnych pociągnięć pędzla, z których słyną jego obrazy. Przy tej szkicowości nie zapomniał jednak o detalach, takich jak koronki wykańczające mankiety koszuli czy ozdobny złoty medalion. Nagły ruch podkreślają też białe refleksy światła przemykające po szklanym kielichu i jasne plamy imitujące pot na zaczerwienionej skórze, sugerującej stan upojenia alkoholowego modela. Podobnie ruch podkreślają cienie w fałdach ubrania, którego kontury zostały w niektórych miejscach postrzępione, a nawet lekko zatarte.

Sylwetka bibosza odróżnia się od neutralnego, swobodnie namalowanego tła, utrzymanego w odcieniach jasnego brązu. Na obrazie króluje jasna kolorystyka, którą Hals zazwyczaj stosował w swoich pracach. Widzimy tu ciepłe odcienie żółcieni, ugrów, ochry i brązu. Kontrastują z nimi biel koronkowych mankietów koszuli oraz czerń kapelusza na głowie mężczyzny.

Hals ukazał swego modela w dość ciasnym kadrze, przybliżając jego postać do widza. Ustawienie sylwetki w półpostaci – pozie uznawanej za reprezentacyjną, oficjalną – jest jednak przewrotne. Stoi bowiem w sprzeczności do stanu portretowanego, którego wygląd świadczy o jego alkoholowym upojeniu. Delikatny uśmiech, który zdaje się malować na twarzy mężczyzny, nie wygląda na oznakę radości, a raczej na grymas zaskoczenia. Także dłoń z lewej, niby to skierowana w stronę widza, ułożona jest tak, jakby model chciał zachować dystans.

Zdaniem badaczy „Wesoły bibosz” został namalowany jako alegoria zmysłu smaku. Motyw pijącego alkohol pojawiał się często zarówno w twórczości samego Halsa (np. „Młodzieniec z lutnią i kielichem”, 1625), jak i w sztuce holenderskiej (np. grafika „Mężczyzna z kielichem i fajką” Theodora Mathama, obraz „Wesoły pijak” Hendricka Ter Brugghena, 1625), możliwe więc, że obraz Halsa nie jest portretem konkretnego człowieka, a właśnie alegorią.

Jakkolwiekby nie było, „Wesoły pijak” Halsa jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych portretów w malarstwie holenderskim. Jego autor, podobnie jak we wszystkich swoich pracach, „zatrzymał w czasie” charakterystyczne cechy, gesty i mimikę swego modela, unikając sztywnej oficjalności pojawiającej się w ówczesnych portretach holenderskich. Tym właśnie urzekał zamawiających u niego klientów. Doceniali oni jego awangardową technikę, to swobodne nakładanie farby, żywe pociągnięcia pędzla, zdecydowane plamy kolorów, dające rozwibrowaną fakturę, bogate kontrasty i przebłyski czystych barw, składające się na nieomylnie zdefiniowane kształty modeli. Z drugiej jednak strony wśród wielu owa uzyskiwana przez Halsa ulotność chwili wzbudzała kontrowersje, technika zaś uznawana była za niedbalstwo. Dodatkowo niezwykły realizm w przedstawianiu postaci zaczął odstręczać od artysty klientów, którym już nie wystarczało uchwycenie temperamentu modela.

Kontrowersje wzbudzał Hals także długo po swojej śmierci. Zdaniem Zdzisława Beksińskiego malował źle, a farba na jego obrazach wygląda jak „kolorowa margaryna rozsmarowana pędzlem” (cyt. za W. Łysiakiem). Z drugiej strony doceniony został przez impresjonistów, m.in. Maneta, wywoływał zachwyty u van Gogha, Picasso zaś uznał go, obok Velázqueza, Vermeera i Rembrandta, za jednego z czterech największych dawnych mistrzów.

 

Karolina Stężalska

 

Bibliografia:

C. H. de Groot, Catalog nr. 63, A Catalogue Raisonné of the Works of the Most Eminent Dutch Painters of the Seventeenth century, Volume III (Frans Hals and Adriaen & Isaac van Ostade), London, 1910

B. Fabiani, Dalsze gawędy o sztuce: XVII wiek, Warszawa 2013

Ch. Lachi, Wielka historia sztuki. Barok, Warszawa 2010

W. Liedtke, Frans Hals: Style and Substance, New York 2011

W. Łysiak, Malarstwo białego człowieka, t. 4, Warszawa-Chicago 1998

M. Rzepińska, Siedem wieków malarstwa europejskiego, Wrocław 1991

Portrety Fransa Halsa, audycja E. Prządki z cyklu: W stronę sztuki, program II Polskiego Radia, emisja: 26.10.2008

http://www.metmuseum.org/toah/hd/hals/hd_hals.htm

Grantodawcy

Wschodzący Białystok - logotyp miasta Białystok
Żubr - logotyp Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego
Logotyp Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Logotyp programu Kultura Dostępna oraz Narodowego Centrum Kultury