Autor dzieła:
Miejsce:
Epoka:
Audiodeskrypcja dzieła
Wlastimil Hofman swoją karierę artystyczną zaczynał na początku XX w. w Krakowie, a intelektualny klimat tego miasta w znaczącym stopniu ukształtował jego twórczość. Kraków od III rozbioru Polski w 1795 r. znajdował się pod panowaniem austriackim, od 1846 r. jako Wielkie Księstwo Krakowskie, stanowiące jedną prowincję z Galicją. Pod koniec XIX stulecia Polacy z tego terenu cieszyli się stosunkowo dużą autonomią w porównaniu z pozostałymi dwoma zaborami: rosyjskim i pruskim, gdzie prowadzono intensywną akcję rusyfikacji i germanizacji. Przekładało się to na życie artystyczne, które mogło rozwijać się w Krakowie dość swobodnie, czyniąc z miasta ważne centrum polskiej kultury. Niemałą zasługę odegrała tu działająca w mieście uczelnia artystyczna: Szkoła Sztuk Pięknych. Przez 20 lat kierował nią słynny malarz historyczny, Jan Matejko, który znacznie podniósł poziom instytucji. Jego następca, Julian Fałat, zarządzający szkołą w latach 1895-1909, uzyskał dla niej w 1905 r. status Akademii Sztuk Pięknych, a przede wszystkim zdołał pchnąć ją na nowe tory. Jako profesorów zatrudnił artystów młodszego pokolenia, w tym Leona Wyczółkowskiego, Józefa Mehoffera, Stanisława Wyspiańskiego i Jacka Malczewskiego. Choć wielu z nich było dawnymi uczniami Matejki, zrywali z tradycyjnym malarstwem historycznym na rzecz bardziej nowoczesnych prądów artystycznych – np. symbolizmu, który znalazł wyraz w twórczości wszystkich wymienionych malarzy, zwłaszcza Malczewskiego. Symboliści nie koncentrowali się na drobiazgowym odtwarzaniu natury czy historycznych wydarzeń, skupiając się raczej na metaforycznej treści obrazu. Często zwracali się ku duchowości, mistycyzmowi, a także własnym wewnętrznym przeżyciom. Stosowana przez nich symbolika była zwykle rozbudowana, często wzbogacona o odniesienia literackie albo wątki fantastyczne. Swoimi poglądami na sztukę wykładowcy krakowskiej Akademii zarażali studentów. Pod niewątpliwym wpływem Wyspiańskiego i Malczewskiego pozostawali młodzi malarze, którzy w 1905 r. założyli Grupę Pięciu: Wlastimil Hofman, Witold Wojtkiewicz, Leopold Gottlieb, Mieczysław Jakimowicz i Jan Rembowski. Każdy z nich tworzył w zupełnie innej stylistyce, łączyło ich jednak nawiązywanie do epoki romantyzmu, szczególnie do dzieł Cypriana Kamila Norwida. Głosili hasło jedności różnych dziedzin sztuki, przede wszystkim malarstwa i literatury. Do swoich obrazów wprowadzali rozbudowane wątki narracyjne i złożoną symbolikę, czasem także treści baśniowo-fantastyczne oraz nawiązania do polskiego folkloru. Stworzona w okresie działania grupy „Spowiedź” Hofmana odpowiadała tym założeniom, pozostając jednocześnie wyrazem osobistej filozofii artysty.
Miejsce Wlastimila Hofmana w dziejach polskiej sztuki trafnie scharakteryzował zaprzyjaźniony z nim poeta Jan Sztaudynger pisząc, że był „jednym z najbardziej, a jednocześnie najmniej uznanych”. Artysta urodził się jako Vlastimil Hofmann 27 kwietnia 1881 r w Pradze. Pochodził z rodziny polsko-czeskiej – jego matka, Teofila z domu Muzyk była Polką, a ojciec, Ferdynand Hofmann – Czechem. W domu Hofmannów kultywowano tradycje obu narodowości, dlatego starszy brat Vlastimila otrzymał polskie imię Stanisław. Paradoksalnie to syn, dla którego rodzice przeznaczyli czeską tożsamość okazał się znacznie mocniej związany z Polską. Wczesne dzieciństwo malarz spędził w Karlinie (obecnej dzielnicy Pragi), jednak gdy miał 8 lat cała rodzina przeprowadziła się do Krakowa. Przypadek sprawił, że kilka lat później w prowadzonym przez siebie sklepie Ferdynand Hofmann poznał Mariana Gorzkowskiego, sekretarza krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Postanowił pokazać mu rysunki swojego syna, a Gorzkowski uznał, że chłopiec ma talent i zachęcił go do uczęszczania na uczelnię w charakterze wolnego słuchacza. Po roku, w wieku 15 lat, Hofman został już pełnoprawnym studentem. Jego profesorami byli między innymi Florian Cynk i Jan Stanisławski, prawdziwym mentorem stał się jednak Jacek Malczewski, do którego pracowni trafił na trzecim roku studiów. W 1899 r. zakończył edukację w Krakowie i wyjechał do paryskiej École des Beaux-Arts, gdzie studiował u Jeana-Léona Gérôme'a. Szybko, bo już w 1901 r. z powodu problemów materialnych powrócił do Krakowa. Wynajął wówczas własną pracownię, a od 1902 r. regularnie pokazywał swoje prace na wystawach. Początkowo jego twórczość nie przyciągała uwagi polskiej publiczności i krytyków, a pierwsze sukcesy odnosił za granicą, m.in. w Niemczech i Austrii. Pewien rozgłos przyniosła mu dopiero „Spowiedź”, którą zaprezentował publicznie w 1906 r. W latach 1912-1914, gdy rektorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych był Jacek Malczewski, Hofman prowadził tam zajęcia dydaktyczne. Okres I wojny światowej artysta spędził w większości u kuzyna w Czechach. Z wzajemnością zakochał się w jego żonie, Adzie Hammer, z którą w 1917 r. wrócił do Krakowa. Ślub wzięli w 1919 r. w Paryżu, dokąd musieli wyjechać, ponieważ Adzie jako obywatelce Czechosłowacji groziło internowanie. Stosunki polsko-czechosłowackie były bardzo napięte przez całe dwudziestolecie międzywojenne ze względu na konflikt o tereny przygraniczne, m.in. Śląsk Cieszyński. Choć Hofmanom udało się zamieszkać w Krakowie już w 1920 r., to nawet później zdarzało się, że malarza spotykały nieprzyjemności spowodowane czeskim pochodzeniem. Zapewne był to jeden z powodów, dla których artysta zdecydował się na spolszczenie pisowni – najpierw imienia, później także nazwiska. Hofman nigdy nie stał się artystą bardzo popularnym, choć przed II wojną światową sporo wystawiał i otrzymywał liczne wyróżnienia. Po wybuchu wojny w 1939 r. Hofmanowie musieli uciekać z Krakowa i przez ZSRR dotarli do Palestyny. Do Polski powrócili dopiero w 1946 r. Pierwsza powojenna wystawa prac Hofmana w Krakowie spotkała się z chłodnym przyjęciem krytyków, którzy uznali je za anachroniczne. Malarza zraziło to tak mocno, że zdecydował się na przeprowadzkę do Szklarskiej Poręby, gdzie mieszkał i tworzył aż do śmierci 6 marca 1970 r. Do dziś można zwiedzać jego skromny dom zwany „Wlastimilówką”.
Znany z pracowitości Hofman pozostawił po sobie ogromną spuściznę, która jest dziś dobrze reprezentowana w kolekcjach muzealnych. Jego obrazy bardzo często pojawiają się także na aukcjach dzieł sztuki. Przez 70 lat aktywności zawodowej stosowane przez niego środki artystyczne i zasób tematów nie zmieniły się prawie wcale, w związku z tym już po kilkunastu latach od debiutu krytyka zarzucała mu wypalenie. Przez lata niezmienna pozostawała stylistyka jego obrazów. Zgodnie z estetyką przełomu XIX i XX w. były one narracyjne i malowane z wykorzystaniem tradycyjnego warsztatu malarskiego: m.in. z zachowaniem poprawności anatomicznej czy zasad perspektywy. W kolejnych latach, gdy sztukę zdominowały kierunki awangardowe, a artyści sięgali po różnego rodzaju deformacje lub tworzyli pozbawione odniesień do rzeczywistości dzieła abstrakcyjne, prace Hofmana wydawały się coraz bardziej anachroniczne. Niektórzy krytycy uznawali je wręcz za przykład kiczu. Od początku Hofmana porównywano z Malczewskim, a jego twórczość uważano niekiedy za wtórną wobec mistrza. Sam Hofman czuł się spadkobiercą Malczewskiego, jednak wyraźnie widział odrębność własnego malarstwa. Podobieństwo między artystami jest dość powierzchowne, widoczne głównie w sferze rozwiązań formalnych. Od swojego nauczyciela Hofman przejął na przykład zwyczaj umieszczania nierealnych scen w pospolitym, wiejskim krajobrazie czy wprowadzania do kompozycji postaci mitologicznych. W dziełach Hofmana dostrzec można jednak, nieobecne u Malczewskiego, inspiracje sztuką gotycką i włoskim malarstwem XV wieku. Czerpał z nich motywy ikonograficzne, takie jak tzw. „sacra conversazione” - przedstawienie tronującej Matki Boskiej z Dzieciątkiem w otoczeniu świętych. Ważnym źródłem pomysłów była dla niego również twórczość ludowa: chętnie umieszczał na swoich płótnach nieprofesjonalne rzeźby. Dużą grupę obrazów artysty stanowią portrety (np. „Portret żony”, „Portret Kazimierza Bartoszewicza”) i autoportrety. Do Malczewskiego najbardziej zbliżał się malując sceny o charakterze fantastycznym (np. „Zgubione szczęście”, „Wiosna”). Bardzo ważną częścią jego twórczości były dzieła o tematyce religijnej. Ze szczególnym upodobaniem malował Madonny (np. „Koncert”, „Madonna ze szpakiem”), chętnie powracał także do wątku modlitwy. Pracą, która zapoczątkowała tę ostatnią grupę jest właśnie „Spowiedź”.
Obraz powstał w 1906 r. (niektóre źródła podają rok 1905), zaledwie kilka lat po zakończeniu przez Hofmana edukacji. W centrum niemal kwadratowego, wysokiego na 140 cm i szerokiego na 145,5 cm, płótna artysta przedstawił tytułową scenę spowiedzi. Po lewej klęczy stary mężczyzna zwrócony w prawo. Malarz szczegółowo przedstawił jego zniszczone ubranie: błękitną, poszarpaną kurtkę z łatą na łokciu, wystającą spod niej białą koszulę i brązowe spodnie. Mężczyzna ma ciemnobrązowe włosy i siwiejącą krótką brodę. Jego twarz jest pomarszczona, dłonie ma spracowane, a stopy bose i brudne. Pod jego nogami leży brązowa tkanina. Mężczyzna opiera prawą dłoń i czoło o nietypowy konfesjonał – wiejską kapliczkę. Jest ona bardzo nędzna: zbita z surowych, nierównych desek, z brakującą lewą częścią spadzistego daszku. Siedzący w środku spowiednik jest równie zaskakujący: to wystrugana w drewnie naturalnej wielkości figura Chrystusa z cierniową koroną na głowie. Rzeźba jest wyraźnie ożywiona: wspartą na dłoni głowę kieruje w lewo, w stronę mężczyzny i spogląda na niego, jakby uważnie wsłuchując się w wypowiadane słowa. Ta niecodzienna scena rozgrywa się na łące, w tle rozciąga się rozległy, pagórkowaty krajobraz z polami i pogodnym niebem. Pejzaż ukazany jest zgodnie z zasadami perspektywy powietrznej, czyli wraz ze wzrostem odległości staje się coraz bardziej rozmyty. Kompozycja jest statyczna, a kolorystyka stonowana, dominują zgaszone brązy oraz pastelowa zieleń i błękit.
Pod względem treści „Spowiedź” to bardzo samodzielna wypowiedź młodego Hofmana, wypływająca z jego osobistych przemyśleń. Artysta był głęboko wierzący, a swoje malarstwo uważał za służbę Bogu. W obrazie znalazła odbicie jego fascynacja ludową religijnością. Często rysował wiejskie rzeźby, a jego pokaźna kolekcja drewnianych figurek świętych do dziś przechowywana jest we „Wlastimilówce”. Bezpośrednią inspiracją do namalowania „Spowiedzi” była podobno przydrożna figura Chrystusa, którą Hofman szkicował w jednej z podhalańskich miejscowości. Już po powrocie do krakowskiej pracowni o rzeźbie przypomniał mu widok starca, który miał pozować do innego obrazu. To nieoczekiwane skojarzenie przerodziło się w pomysł na kompozycję. Drewniana rzeźba ze „Spowiedzi” to Chrystus Frasobliwy – jeden z tradycyjnych typów przedstawień Jezusa w ikonografii chrześcijańskiej, który był bardzo popularny w średniowieczu, a później przeniknął do sztuki ludowej. Chrystus Frasobliwy ukazywany jest w koronie cierniowej, często z wyraźnymi śladami biczowania. Z reguły siedzi z głową wspartą na dłoni, pogrążony w rozmyślaniach nad własną męką. Namalowany przez Hofmana Chrystus w ubogiej kapliczce wydaje się wyjątkowo bliski spowiadającemu się mężczyźnie. Udręczony i pozbawiony oznak boskości nie jest abstrakcyjnym bytem, lecz empatycznym powiernikiem ludzkiego cierpienia. Wątek tak bliskiego, intymnego wręcz kontaktu człowieka z Bogiem był dla malarza niezwykle istotny. Kilka lat po namalowaniu „Spowiedzi”, artysta zanotował w pamiętniku: „Moja sztuka rozwija się naokoło modlitwy, naokoło zetknięcia się ducha ludzkiego z Bogiem”.
Strefa boska u Hofmana zawsze przenika się ze światem zwykłego człowieka – anioły pojawiają się w wiejskim krajobrazie, a Madonny to dziewczęta w skromnych, ludowych strojach. Takie ujmowanie tematów religijnych wypływało z własnych refleksji artysty, ale nie było na przełomie XIX i XX wieku odosobnione. Przykłady ukazywania świętych jako przeciętnych ludzi odnaleźć można między innymi w kręgu angielskiego Bractwa Prerafaelitów oraz w ówczesnej sztuce niemieckiej. Zabieg ożywienia drewnianego świątka zastosowany w „Spowiedzi” jest natomiast bardzo oryginalnym rozwinięciem tej idei. Nowatorski pomysł sprawił, że obraz przykuł uwagę większości oglądających go w 1906 r. na wystawie lwowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Dzieło artysty, o którym rzadko dotąd pisano, wzbudziło nawet pewne kontrowersje. Oburzone rzekomym brakiem szacunku były niektóre środowiska kościelne, z kolei pejzażysta Jan Stanisławski dziwił się ponoć, jak można w XX wieku malować „takie prymitywne Chrystusiki”. Zdecydowanie dominowały jednak pozytywne reakcje. Krytycy doceniali nieszablonowy pomysł i dobry warsztat malarski Hofmana, trafnie odczytywali też symboliczną treść obrazu. „W tej wielkiej prostocie pojęcia i subtelności oddania motywu skruchy i miłosierdzia tkwi ogrom poezji. Tylko wielki artysta mógł za pomocą tak niewyszukanych środków wywołać tak potężne wrażenie” - pisał jeden z nich. Ze sprawozdania Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie za rok 1907 wynika, że obraz był tam wówczas prezentowany na wystawie. Następnie zakupił go Leon Papieski – warszawski adwokat i kolekcjoner dzieł sztuki. Po jego śmierci w 1917 r. dzieło trafiło do kolekcji Zachęty. „Spowiedź” jeszcze długo miała przynosić Hofmanowi uznanie. W 1921 r. zaprezentowano ją na wystawie polskiej sztuki w Paryżu, gdzie wciąż zwracała uwagę świeżością pomysłu. W rezultacie malarz, jako drugi po Oldze Boznańskiej Polak, został członkiem Société Nationale des Beaux-Arts (Narodowego Towarzystwa Sztuk Pięknych), co było sporym wyróżnieniem i umożliwiało pokazywanie obrazów poza konkursem. Podobno obraz trafił na wystawę wyłącznie przez bałagan organizacyjny, ponieważ komisja nie przyjęła kandydatury Hofmana, uznając go za artystę czeskiego, a nie polskiego. W czasie II wojny światowej „Spowiedź” została zdeponowana w Muzeum Narodowym w Warszawie razem z całą kolekcją Zachęty. Dzieło do dziś znajduje się w zbiorach tej instytucji.
Hofman wielokrotnie powracał do tematu spowiedzi i modlitwy w podobnym ujęciu. Malował starców pogrążonych w zadumie przy figurach Chrystusa Frasobliwego lub przydrożnych krzyżach. Czasem na obrazach pojawiają się także dzieci. Motyw ten był dla niego niewątpliwie bardzo ważny, jak sam to ujmował: „najgodniejszy do przedstawienia w sztuce”. Kolejne warianty kompozycji były jednak wtórne wobec „Spowiedzi” z 1906 r. Obecnie obraz uważany jest za jedno z najlepszych dzieł Hofmana. Jego kopia znajduje się na nagrobku artysty na cmentarzu w Szklarskiej Porębie, wyrażając w pewnym sensie credo artysty, który mówił, że „Prawdziwe dzieło sztuki musi być – najszczerszą spowiedzią”.
Joanna Jaśkiewicz
Bibliografia
Czapska-Michalik M., Wlastimil Hofman [1881-1970], Warszawa 2007.
Kurpios S., Malarstwo religijne Wlastimila Hofmana, Kraków 2006.
Jestem malarzem myśli i przeżyć. Wlastimil Hofman 1881-1970, Gdańsk 2013.
Nasze ryciny, „Tygodnik Ilustrowany” 1906, nr 48, s. 1063.
Sztaudynger J., Wizyta w obłokach, „Tęcza” 1935, nr 4, s. 19-24.
Sprawozdanie Komitetu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych za rok 1907, Warszawa 1908.
Wolniewicz-Mierzwińska E., Wlastimil Hofman – Twórczość do roku 1939, [w:] Dzieła czy kicze, red. E. Grabska, T. S. Jaroszewski, Warszawa 1981, s. 387- 497.