Autor dzieła:
Epoka:
Audiodeskrypcja dzieła
Podczas gdy Europę trawiła gorączka wojny światowej, garść uciekinierów i dekowników skupiła się w szwajcarskim Zurichu. Na przekór temu, co niszczyło ich cywilizację oddali się tworzeniu fermentu. Zamiast kultywować dotychczasowy dorobek sztuki, postanowili mu zaprzeczyć. Skoro istniejący porządek nie sprawdził się, należało stworzyć nowy.
Miejscem działania stał się Cabaret Voltaire założony pierwszego lutego 1916 roku przez „dość wygłodniałego, nieco ospowatego, wysokiego i bardzo chudego pisarza i reżysera teatralnego” Hugo Ball’a i jego przyjaciółkę, piosenkarkę i recytatorkę Emmy Hennings. Miejsce to miało z założenia skupiać wszystkich, którzy chcieli być niezależni i wywracać obowiązujące konwenanse. Organizowali spotkania artystyczne, prezentując swoje produkcje muzyczne i recytatorskie połączone z wystawami prac plastycznych.
Lokal cieszył się ogromną popularnością. Jednym z najbardziej aktywnych artystów, był imigrant z Rumunii poeta Tristan Tzara. Jego ekspresyjne deklamacje po francusku i niemiecku, przeplatane były krzykami, łkaniem i gwizdami. Oszołomiona publiczność znad kufli z piwem włączała się, dowolnie zacierając granice między sztuką a życiem. O to chodziło artystom.
Był wśród nich także Hans Arp – poeta, malarz, grafik i rzeźbiarz. Zapisał to tak: „Odwracając się z obrzydzeniem od jatek 1914 roku zajmowaliśmy się w Zurychu sztukami pięknymi. Gdy w oddali przetaczał się grzmot armat, my ze wszystkich sił oddawaliśmy się śpiewom, malowaniu, klejeniu i poezji. Szukaliśmy sztuki elementarnej, zdolnej wyleczyć człowieka z ówczesnego obłędu, i nowego ładu, który przywróciłby równowagę między niebem a piekłem. Czuliśmy, że w przeciwnym razie pojawią się bandyci tak ogarnięci żądzą władzy, że nawet sztuka służyć im będzie do ogłupiania ludzi”.
Każdy z twórców uczestniczących w tych spotkaniach był inny, a jednak tą innością pasowali do siebie i stworzyli jedność. Spajał ich entuzjazm, który doprowadził do przyjęcia na wspólny sztandar tajemniczych głosek „da da”. Trwają spory, czy wzięło się to z rumuńskiego potakiwania „tak tak” (Tzary i drugiego Rumuna Janco), czy z otwarcia słownika na przypadkowej stronie, a może z dziecięcego języka określającego tak drewnianego konika. W końcu nikt nie wiedział skąd wzięło się słowo. Ważniejsze, że było. Jakże ta geneza pasuje do charakteru ruchu, w którym wszystko było spontaniczne, powstawało w chwili radosnej kreacji i miało wielu ojców. Odwrotnie niż pismo „Dada”, którego wydawaniem zajął się wyłącznie Tristan Tzara.
Powstały kierunek w sztuce, nazwany dadaizmem, nie miał żadnego programu. Szczycił się tym, że jest właśnie antyprogramowy. Mógł się rozwijać we wszystkie strony. Idea sztuki totalnej łączyła jej odłamy. Muzykę, poezję i sztuki plastyczne. Włączenie wystaw sprawiło z czasem, że ruch zaczęto traktować bardziej poważnie. Obrazy nie atakowały widza ze sceny kakofonią dźwięków i nie odszczekiwały się, jak to zdarzało się artystom realizującym swą twórczość wokalnie. Punktem kulminacyjnym i zarazem końcem zuryskiego etapu dadaizmu był szczególnie prowokacyjny wieczór 9 kwietnia 1919 roku.
Na przełomie 1917 i 1918 roku podobny ferment miał miejsce w Nowym Jorku. Jego inicjatorem był fanatyk fotografii Alfred Stieglitz. Już podczas studiów w berlińskiej Politechnice, postanowił uczynić z fotografii coś więcej niż reprodukcję – łącznik między fotografią i malarstwem. Stworzona przez niego galeria nosząca nazwę od numeru jego domu przy Fifth Avenue w Nowym Jorku „291”, otworzyła drzwi sztuce awangardowej, która tędy wdarła się przebojem na rynek amerykański. Wydarzeniem decydującym stała się wystawa otwarta w 1915 roku pod nazwą International Exhibition od Modern Art. Wzbudziła ogromny ferment stawiając przed niczego niespodziewającymi się odbiorcami dzieła od Cezanne’a po Picassa i Duchampa, który to był autorem największej sensacji – obrazu „Akt schodzący po schodach”.
Marcel Duchamp urodził się 28 lipca 1887 roku we Francji w rodzinie artystów. Jeden z braci i siostra zajmowali się malarstwem, a drugi brat rzeźbą. Do 1905 roku studiował sztukę w Academie Julian interesując się początkowo fowizmem, by wkrótce jego dynamizm i ruch połączyć z rozczłonkowującym i syntetyzującym formy kubizmem. Jego najważniejszym obrazem w tym nurcie stał się właśnie „Akt chodzący po schodach”. Namalowany w 1912 roku wywołał u widzów szok. Wygląda z grubsza jak zatrzymane w fotografii poklatkowej studium ruchu. Malarz posługuje się tu na równi doświadczeniami artystów fotografów, chcących ukazać ruch na kliszy, jak i analizą bryły czynioną przez kubistów. Powstał obraz jakby stroboskopowy, w którym Duchamp zamroził pewien odcinek dynamiki postaci schodzącej po schodach. Zetknęły się dwa wykluczające się światy – płaskiego obrazu niepodlegającego zmiennym czasowym i ruchu biegnącego w czasie i przestrzeni. Dwie przeciwności, które malarz starał się połączyć, by zyskać nową jakość.
Na pewno udało mu się wywołać jeszcze jeden wymiar ruchu, tym razem emocjonalny, powodując swym dziełem ogromne wzburzenie widzów. Tak odbierany obraz pierwotnie nie został przyjęty na wystawę Salonu Niezależnych w Paryżu. W proteście Duchamp przestał tworzyć na jakiś czas uznając, że malarstwo się skończyło. W 1915 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie jego akt wywołał w końcu publiczny skandal na wystawie zorganizowanej przez Stieglitza. Andre Breton, pisarz, poeta i przywódca ruchu surrealistycznego, określił go mianem arcydzieła.
Marcel Duchamp chyba bardziej niż malarzem, był zapalonym szachistą. Zarówno na szachownicy, jak i w życiu, fascynowała go możliwość różnych kombinacji. Patrzył na życie chłodno, analizując je jak obserwator. Wyzbyty z przesądów kierował się komizmem sprowadzając wszystko do absurdu czyniąc z niego wartość. I tak stworzył nową formę sztuki nazwaną ready-mades. Wybrany przez niego codzienny przedmiot będąc czymś zwykłym, jak na przykład suszarka butelek, stawał się odtąd dziełem tylko z tego powodu, że wskazał je artysta i wystawił w galerii. Wszystko okazywało się względne. Ready-mades to codzienne przedmioty, jak koło rowerowe, czy pisuar wyprodukowany przez firmę R Mutta (najsławniejsze dzieło Duchampa zatytułowane przez niego „Fontanna”), które autorytatywnie wybierał, przy tym nie analizując w żaden sposób ich wartości estetycznych, a jedynie kierując się zwątpieniem w głębszy sens wszystkiego, w tym sztuki. Anonimowo bronił R Mutta w czasopiśmie podając także definicję swojej sztuki ready-made: „to, czy pan Mutt wykonał ją własnymi rękami, czy nie, nie ma znaczenia. Wybrałem to. Wziąłem artykuł codzienny, umieściłem go tak, aby jego zwykłe znaczenie zniknęło pod nowym tytułem i punktem widzenia - i stworzyłem nową myśl dla tego przedmiotu”. Duchamp pozostawał obojętny wobec warstwy wizualnej przedmiotu. Suszarka była przekazem, że sztuka jest bzdurą, a pisuar oznajmiał, że jest szwindlem.
Nowojorski ruch dadaistów powstał w 1919 roku. Namiętnie grywając w szachy artyści oddawali się tworzeniu a-sztuki. Duchamp nie chciał być posądzony o negowanie sztuki, więc nie twierdził, że zajmują się antysztuką. Uznał, że sztuka wyczerpała się, „została pomyślana do końca”. Zwyciężył rozum. Logika pokonała iluzję. Szachy stały się ważniejsze.
Tego samego roku stworzył jedno z najbardziej znanych dzieł, jakim jest L.H.O.O.Q. Jest niewielkie, bo ma tylko 19,7 wysokości na 12,4 cm szerokości. To pocztówkowa reprodukcja Mona Lisy, najsławniejszego dzieła Leonarda da Vinci, na której Duchamp ołówkiem dorysował wąsy i szpiczastą bródkę. Na dolnym marginesie dopisał litery będące tytułem. Ten tytuł miał być zaczerpnięty z tekstu Francisa Picabii. Odczytany fonetycznie oddawał dość wulgarny tekst, w przybliżeniu – „ma gorący tyłek”. Jak określiła to Maria Poprzędzka – brzmiał „szaletowo”.
Mamy tu do czynienia z intelektualnym aktem twórczym. Artysta użył już istniejącego dzieła, by dokonać na nim swego rodzaju aktu wandalizmu. Oczywiście wyłącznie w warstwie symbolicznej, bo nie podniósł ręki na oryginał, a jedynie na jego reprodukcję. Obraz wcześniej namalowany przez geniusza renesansu jest powszechnie znany i nadzwyczaj ceniony. Parodia Duchampa wywołała skandal. Zresztą kolejny w jego dorobku. Można się zastanawiać, czy dodanie kobiecie męskiego atrybutu nie było działaniem odnoszącym się zarówno do homoseksualizmu Leonarda da Vinci, jak i do skłonności przebierania się za kobietę samego Marcela Duchampa. Płeć jest płynna, a wszystko jest umowne. Nie należy przywiązywać się do jednego widzenia rzeczy.
Kolejnym ważnym dziełem Duchampa była kompozycja „Mężatka rozebrana przez swoich kawalerów jednak”, zwana też „Wielką szybą”. Dzieło to powstawało na przestrzeni lat 1918-1923. Ogromna szyba została wystawiona przez półtora roku na działanie nowojorskiego kurzu. Potem została częściowo oczyszczona i poddana różnym zabiegom, co wydawało się działaniem opartym na przypadku, ale odnalezione szkice ze skomplikowanymi obliczeniami wskazują na głęboko przemyślany proces powstawania dzieła. „Wielka szyba” wbrew zapowiedziom, nie była końcem jego sztuki. W następnych latach rozwijał temat maszyn. Mając umysł ścisły, a przy tym twórczy, dążył do syntezy nauki i sztuki pokazując to przy pomocy środków artystycznych. Był przedstawicielem konceptualizmu – sztuki intelektualnej. Z tego powodu miał ogromny wpływ na rozwój sztuki XX wieku. Jest odwrotnością podejścia do malarstwa wytworzonego w dobie renesansu, gdzie głównym zadaniem artysty była sprawność warsztatowa, a celem doznania estetyczne, obecna w nim treść była równorzędną składową, a kierunek rozwoju dość jasny – artysta miał coraz lepiej wyobrażać określone idee. Duchamp uznał, że dotychczasowe wartości przestają się liczyć. Pokazywał to poprzez zmianę znaczenia przedmiotów – jeden z wielu takich samych pisuarów wskazywał jako dzieło sztuki, a jedno z największych osiągnięć światowego malarstwa – Mona Lisę – sprowadzał do roli prześmiewczej karykatury. Wszystko jest względne. Na wszystko można spojrzeć inaczej.
Zmarł we Francji w 1968 roku.
Katarzyna Kaczmarek
Bibliografia
„Dadaizm”, H. Richter, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1986
„Jedyna taka Mona Lisa… z wąsami”, G. Bastek, Polskie Radio „Dwójka” https://www.polskieradio24.pl/8/406/Artykul/626499,Jedyna-taka-Mona-Lisa-z-wasami
„Najsłynniejsze obrazy. Malarstwo europejskie”, D. Kolbuszewska, wyd. Elipsa, 2012
„Historia sztuki”, S. Farthing, wyd. Arkady, 2011
„1000 arcydzieł”, W. Beckett, wyd. Arkady, 2001