Pory roku. Listopad-grudzień (Korowód I - z jeleniem)

Autor dzieła:

Epoka:

Audiodeskrypcja dzieła

Fotografia: Pory roku. Listopad-grudzień (Korowód I - z jeleniem)

Sala nr 193 na Zamku Królewskim w Warszawie. W chłodnym powietrzu wypełniającym pomieszczenie unosi się zapach farb. Przez przybrudzone okna wpadają blade promienie zimowego słońca. Na ścianach dookoła poopierane blejtramy przy nich stołki i drabiny. Na jednej z nich stoi Zofia Stryjeńska. W ręku trzyma kilka pędzli i paletę z farbami. Obok niej jej pomocnik profesor Tadeusz Noskowski z Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Malarstwa w Warszawie. Zofia w skupieniu wykańcza szczegóły na mającym około 3 metry wysokości na 3 metry szerokości obrazie. Jest to jedno z 6 płócien dekoracyjnych tak zwanych panneau od łac. pannus – płachty, kwadratowej bądź prostokątnej płaszczyzny ściany o charakterze dekoracyjnym, pokrytej malowidłem, utworzonej w efekcie jej architektonicznego podziału. Stryjeńska tworzy je na prośbę otrzymaną od Jerzego Warchałowskiego, pełniącego funkcję komisarza komitetu organizacyjnego wystawy paryskiej, do udekorowania wnętrza pawilonu polskiego na Międzynarodową Wystawę Sztuk Dekoracyjnych i Przemysłu Współczesnego w Paryżu, która ma odbyć się w kwietniu 1925 roku. Ponieważ planowana wystawa sztuki polskiej zakłada ukazanie ducha narodowego odrodzonego po 123 latach zaborów Stryjeńska decyduje się na przedstawienie pór roku – jako cyklu przemiany i ciągłego powstawania na nowo. Na każdym z sześciu płócien z serii „Pory Roku” znajdą się po dwa przedstawienia miesięcy oraz postaci i sceny z życia i obyczajowości ludu polskiego.

Fascynacja Stryjeńskiej kulturą ludową i mitologią słowiańską sięga wczesnych lat młodości, a ona sama upatrywała swych zainteresowań w przeżyciach z dzieciństwa, kiedy na ulicach Krakowa na targach i w czasie świąt przypatrywała się typom ludowym z podkrakowskich wsi. Jej późniejsze wyjazdy w Tatry i konfrontacja z kulturą Podhala tylko wzmocniły jej przekonanie, że duch narodowy, będący pradawnym duchem słowiańskim, przetrwał w narodzie polskim w warstwie gminu wsi i małych miasteczek, w folklorze, stroju i obyczajach, w tańcu, w śpiewie, gusłach i zabobonach. Że od zarania pierwiastka polskiego, od kolebki piastowskiej, przez lata zaborów aż po dzień dzisiejszy kultura słowiańska – a więc i polska – przetrwała w ludowości. Od 1913 roku Zofia sporządza szczegółowe notatki poświęcone kulturze słowiańskiej. Wypisuje imiona bogów: Dażboh, Miawa, Biruta, Siwa, Homiłło, Łado, Cyca, Żywia, Welesa, Trygława, Dziedzilli, Swaroga, Marzanny i innych.

Jedno z panneau zostało poświęcone dwóm ostatnim miesiącom roku. Niestety do dnia dzisiejszego panneau z pawilonu paryskiego przetrwały w formie zdekompletowanej. Sceny z płócien zostały podzielone na dwie odrębne połowy, górną z personifikacjami miesięcy i dolną z korowodem postaci, którym towarzyszyły przedstawienia prac polowych,  obyczajów czy świąt charakterystycznych dla danej pory roku. Tak też obecnie dzieło przedstawiające miesiące listopad i grudzień to dolny fragment kompozycji. W górnej, niezachowanej partii płótna, pośrodku znajdowały się tańczące personifikacje miesięcy listopada i grudnia, z wizerunkiem łucznika po lewej i pracującego rolnika z radłem po prawej. Boczne postaci od środkowych rozdzielał florystyczny motyw, przenikający i płynnie wnikający w dolną scenę.

Listopad i grudzień to zakończenie starego i rozpoczęcie nowego cyklu solarnego. Podczas zimowego przesilenia Słońce widnieje na nieboskłonie jedynie przez kilka godzin. W dawnych wierzeniach słowiańskich okres końca roku był momentem przejścia pomiędzy śmiercią a życiem. Zwycięstwo światła nad ciemnością – poprzez odnowienie cyklu solarnego i wydłużanie się dnia. Z czasem wierzenia te zostaną transponowane na grunt religii chrześcijańskiej i przetrwają do dnia dzisiejszego pod postacią Świąt Bożego Narodzenia.

Stryjeńska jednak pomija zupełnie wątek chrześcijański oraz powszechnie uznane i popularne wątki roku obrzędowego. Wszystko jest jej własną interpretacją i jej własnym wyobrażeniem i trawestacją pradawnej symboliki słowiańskiej oraz obrzędowości ludowej.

Analizowany dolny fragment malowidła, znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Artystka przedstawiła na nim w sposób alegoryczny scenę będącą kompilacją obrzędowości ludowej i wierzeń słowiańskich. Ponieważ Stryjeńska w dość swobodny i swoisty sposób podchodziła do interpretacji, a co za tym idzie tworzenia własnych wyobrażeń bóstw czy obrzędów, całość zyskuje innowacyjny i oryginalny charakter.

Scena przedstawia barwny korowód złożony z kilku postaci ludzi i zwierząt. Od lewej rozpoczyna go wyobrażenie mężczyzny który na prawym ramieniu trzyma nagiego chłopca w kapeluszu z piszczałką, zaś drugą dłonią mężczyzna przytrzymuje za obrożę niedźwiedzia. Ubrany jest w rodzaj niebieskiej sukmany, pod szyją przewiązany jest szalem, który zwisa na prawą stronę, a na plecach ma kołczan ze strzałami.

W postaci tej dopatrywać się można wielu odniesień symbolicznych zarówno do obrzędowości ludowej jak i wierzeń słowiańskich. W najprostszym rozumieniu postać ta może być przedstawieniem starego i nowego roku. Stary Rok ciepło ubrany odchodzi wlekąc za sobą na wpół śpiącego niedźwiedzia, który trwa w swym śnie zimowym. Postać chłopca siedzącego na ramieniu i spoglądającego na butelkę wina spadającą pod łapy niedźwiedzia, jest personifikacją Nowego Roku. Odczytywanie symboliki pierwszej postaci jako greckiego Dionizosa, boga wina wegetacji i odradzania, pozwala rozpoznawać ją poprzez kulturę słowiańską jako wyobrażenie boga Chorsa. Podwójne ukazanie tej postaci jako chłopca i dorosłego mężczyzny jest zgodne z niektórymi wyobrażeniami Horsa jako podwójnego bóstwa, powiązanego zarówno z kultem solarnym, bogiem płodności, dzikiej natury i urodzaju, jak i lunarnym, również związanym z płodnością i odradzaniem. Chors utożsamiany był także ze Swarożycem – bogiem słońca. W obrzędowości słowiańskiej odchodzące "zimowe Słońce" należało pożegnać w odpowiedni sposób, po to by "nowe" mogło odpowiednio umiejscowić się na firmamencie. Był to właśnie czas oddawania czci Swarogowi i jego synowi Swarożycowi, bóstwom związanym z kultem solarnym. Niekiedy, tak jak w przypadku Chorsa, uznaje się, że Swaróg i Swarożyc to ta sama postać ukazywana w młodszym i starszym wcieleniu. Najprawdopodobniej więc ukazała Stryjeńska moment końca roku gdy starszy Swaróg ustępuje miejsca młodemu Swarożycowi. Kołczan ze strzałami znajdujący się na plecach bóstwa może być z kolei odniesieniem zarówno do boskiej mocy i zsyłania darów jak i do łowów związanych z Hubertusem. Święto to obchodzone przez myśliwych 3 listopada związane jest z rozpoczęciem nowego sezonu łowieckiego. Na podstawie powodzenia łowów odgadywano pomyślność na nadchodzący nowy rok. W dawnej Polsce święto to związane było z hucznymi biesiadami kończącymi rytualne polowanie, stąd być może ukazanie upadającej butelki, która może odnosić się zarówno do Dionizosa jak i do zakrapianych uczt i zabaw końca roku.

Po prawej od kroczącej postaci z niedźwiedziem, artystka umieściła mężczyznę grającego na rogu. Ubrany jest on w strój etniczny z elementami ludycznymi. Wokół rąk i nóg ma poobwiązywane snopki słomy, zaś głowę przystraja pleciona korona na wzór przybrań głowy z rozmaitych obrzędów i teatrzyków ludowych. Strój ten nawiązywać może do przebrań używanych w kulturze ludowej podczas dorocznych zabaw i obrzędowości jak np.: dziadów lub kolędników. Postać ta nosi także znamiona myśliwego i nawiązywać może do św. Huberta. Świadczy o tym kręty bawoli róg oraz trzymana w drugiej dłoni kusza. W panteonie bóstw słowiańskich można by natomiast utożsamić ową postać ze Strzybogiem – bogiem wiatrów i obfitości, który często ukazywany był gdy dmie w róg roznoszący po świecie powietrzne wiry.

Na zimę przypadały pogańskie zwyczaje związane z zamawianiem ciepła. W tym czasie oddawano cześć wszystkim pogańskim bogom związanym ze światłem i przyrodą – rzymskiej Dianie bądź też słowiańskiej Dziewannie (kojarzonej również z Marzanną).

Tę postać przedstawia Stryjeńska na końcu korowodu, na małym, drewnianym, malowanym wozie wyściełanym sianem, ciągniętym przez zaprzężonego jelenia. Kobieta, symbol bogini łowów Diany, siedzi ubrana odświętnie z fantastyczną koroną na głowie przyozdobioną wieńcem, liśćmi i wstążkami. Jedną ręką powozi, w drugiej trzyma motowidło, przyrząd służący do odmierzania i zwijania w motki nici lub przędzy. Tak jak w przypadku dwóch poprzednich postaci tak i tu znajdujemy odniesienia do łowów oraz symboliki końca roku. Trzymane przez kobietę motowidło przywodzi na myśl jesienno-zimowe posiady, spotkania, kiedy to po chatach w jednej izbie zbierały się kobiety ze wsi i przędły wełnę lub len. Przy okazji tych spotkań toczyły się rozmowy i opowieści ciągnięte do późnej nocy, w których pojawiały się mityczne postacie smoków, rycerzy, demonów czy ukrytych skarbów, wszystkiego tego, co stanowiło skarbnicę wiedzy i światopoglądu ludu polskiego.

Podsumowując opis dzieł Zofii Stryjeńskiej warto wspomnieć o ich cechach stylistycznych. Artystka wypracowała bowiem oryginalny i jedyny w swoim rodzaju warsztat artystyczny. Jego korzeni należy upatrywać w krakowskiej grupie artystycznej Rytm, z której się wywodziła. Artyści z tego kręgu starali się łączyć tradycję z nowoczesnością. Malarstwo Stryjeńskiej jest realistyczne, jednakże uproszczone na wzór malarstwa ludowego czy też sztuki tradycyjnej. Kształty postaci czy przedstawianych przedmiotów i elementów natury i krajobrazu są uproszczone i lekko zgeometryzowane. W ten sposób nabierają one cech dekoracyjnych. Niejednokrotnie malarstwo Stryjeńskiej porównywane było do np. iluminacji lub gobelinów średniowiecznych, które zdobiły dawne księgi. Charakterystyczne dla obrazów artystki są też bogata kolorystyka oraz dynamika przedstawień. Często postaci ukazane są w ruchu, tańcu lub fantastycznych układach.

Panneau z pawilonu polskiego w Paryżu były wielkim osiągnięciem Zofii Stryjeńskiej, zakończonym ogromnym sukcesem. Malowidła te staną się wzorcowe dla głównych nurtów grafiki i zdobnictwa lat dwudziestych. Pozytywne opinie krytyków zarówno polskich jak i zagranicznych wyniosły artystkę na piedestał sztuki, na którym pozostawała przez najbliższych 10 lat.  W Paryżu nagrodzono wszystko, co nosiło sygnaturę „Stryjeńska”: panneau, zabawki, ilustracje, plakaty, gobelin. Zofia zdobywa cztery grands prix, wyróżnienie specjalne i Legię Honorową.

Tak jak prace Stryjeńskiej równie pozytywnie została przyjęta cała wystawa sztuki polskiej. Trzeba zaznaczyć, iż jako młode odrodzone państwo, Polska wkroczyła tryumfalnie na arenę międzynarodową, ugruntowując swoją pozycję i indywidualny rozpoznawalny styl nazwany później „polskim art deco”. Jego cechami charakterystycznymi są geometryzacja kształtów, wysoki poziom dekoracyjności przy użyciu kubicznych (trójkątnych lub trapezoidalnych) form, zarówno w malarstwie rzeźbie jak i architekturze. Jeśli chodzi zaś o stylistykę, odniesienia i poruszane tematy, to sztuka ta czerpała przede wszystkim z pierwiastków narodowych, wręcz ludycznych oraz polskiej przyrody

i krajobrazu. Dlatego też polska ekspozycja związana była raczej z folklorem i rzemiosłem, nowoczesność wyrażała się jedynie w stylistyce. Wywołało to protesty ze strony dojrzałej już warszawskiej awangardy, która nie została dopuszczona do ekspozycji. Obecność światowej awangardy była marginalna i nie wywołała większego oddźwięku. Twórcy ekspozycji polskiej wywodzili się w większości z krakowskiego Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana oraz Warsztatów Krakowskich i wpływ promowanych przez te organizacje idei rzemieślniczych był tu dominujący.

Główny pawilon polski – zaprojektowany przez Józefa Czajkowskiego, nad którego głównym wejściem widniał napis Republique Polonaise, był wybitnym odzwierciedleniem tego stylu. Wraz z malowidłami Zofii Stryjeńskiej ozdabiającymi wnętrze stanowił przykład współczesnej gontyny, czyli świątyni słowiańskiej. Prócz cech stylistycznych zawartych w detalu architektonicznym, wskazywały na to rzut na planie ośmioboku oraz strzelistość dachu. Plan centralny doskonale wykorzystała Stryjeńska do wykonania swoich panneau nadając im tematykę pór roku, a więc pewnego powtarzalnego zamkniętego i nieskończonego cyklu. Umieszczenie przedstawień w okręgu powodowało, że ich odbiór przez widza nabierał cech obrzędowości. Efekt świątynnej, prasłowiańskiej stylizacji wzmacniał szklany dach pawilonu, przez który w dzień na płótna wpadało „boskie światło”. W nocy zaś oświetlany strzelisty dach pawilonu skrzący się jak diament był wspaniale widoczny. Choć budowla nie była zbyt monumentalna, ten zabieg powodował, że właśnie polska budowla cieszyła się na wystawie olbrzymim zainteresowaniem. Tak o pawilonie i panneau Stryjeńskiej pisał Jarosław Iwaszkiewicz: „Doskonałe proporcje sali to jej największe ozdoby, ale ścienne malowidła Stryjeńskiej zamieniają ją w prawdziwy klejnot. Cały niezmiernie charakterystyczny zmysł dekoracyjny Stryjeńskiej znalazł tu w pełni swe zastosowanie”.

 

Szymon Swoboda

 

Bibliografia

A. Kuźniak, Stryjeńska Diabli Nadali, Wołowiec 2015

Z. Stryjeńska, Chleb prawie że powszedni, Gebethner i Ska, 1995

A. Manteuffel-Szarota, K. Kubalska-Sulkiewicz, M. Bielska-Łach, Słownik terminologiczny sztuk pięknych, Warszawa 2007

Culture.pl „Pawilony polskie” https://culture.pl/pl/artykul/pawilony-polskie

 

Grantodawcy

Logotyp programu Kultura Dostępna oraz Narodowego Centrum Kultury
Wschodzący Białystok - logotyp miasta Białystok
Żubr - logotyp Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego
Logotyp Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego